Przybliżając sylwetkę Wiktora Poliszczuka, jednego z najbardziej zasłużonych dla Polski Ukraińców, niezłomnego tropiciela banderowskich zbrodni, którego dziesiątki prac stanowią niezwykłe kompendium ukraińskiego bestialstwa na Polakach, dr Lucyna Kulińska zwraca uwagę, że w pracach dr. hab. Poliszczuka często była mowa o ideologii podsycającej nienawiść. Owa ideologia nie była jednak motywowana emocją tradycyjnego nacjonalizmu. Ten bowiem nie jest nośnikiem zła. Nacjonalista traktuje swą ojczyznę jako priorytet i dedykuje jej swe siły. W tym nie ma nic złego. Kiedy jednak człowiek zaczyna wszystkim obcym złorzeczyć i pragnie „ogniem i mieczem” przegonić ich ze swego domu, to staje się szowinistą. Zatem niewyobrażalne okrucieństwo Ukraińców było elementem wpojonej im ideologii banderowskiej, która trafiła jedynie na podatny grunt, ale nie wynikała z tradycyjnych narodowych uczuć.
Ideologia banderowska nie byłaby tak powszechna, gdyby propaganda nienawiści wobec Polaków trafiła na przeszkodę w postaci ukraińskiej inteligencji, bądź kleru. Tu jednak niemal nikt nie próbował jej potępić, czy choćby wejść z nią w polemikę. Przykładem niech będzie tu znany metropolita lwowski i halicki Andriej Szeptycki, który nie tylko nie próbował łagodzić ukraińskich nastrojów, ale przyłożył wręcz rękę do bezwzględności wobec Polaków poprzez m. in. obsadzenie wielu parafii świeżo wyświęconymi proboszczami rekrutowanymi z kadry oficerskiej armii halickiej. Po latach to oni właśnie mieli święcić narzędzia zbrodni i zachęcać chłopstwo do wytępienia narodu polskiego.
Tu dr Kulińska zwraca też uwagę, że kościół katolicki próbuje od lat poddać abp. Szeptyckiego procesowi beatyfikacji, choć jego udział w zbrodni wołyńskiej jest nie do zakwestionowania. W tym jednak kontekście nieco łatwiej pojąć inspirację inicjatyw pokroju wspólnego listu abp. Gądeckiego i abp. Szewczuka, którzy w imieniu dwóch Kościołów pragną wzajemnie wybaczyć krzywdy i zasypać historię popiołem.