Jak zatruto umysły Ukraińców? – wykład Jacka Międlara

„Nie bądź obojętny”, dewiza potocznie nazywana „jedenastym przykazaniem” jest nader często wykorzystywana przeciw Polakom, którzy przestrzegają przed demonami przeszłości. Lecz właśnie dlatego, że nie można być obojętnym, należy mówić o krzywdach, które doznał naród Polski i którym nigdy nie zadośćuczyniono. Na to właśnie zwraca uwagę Jacek Międlar mówiąc o krzywdach, które przez wieki wyrządzali Polakom ukraińscy sąsiedzi.

Kresowianie osieroceni i zamilczeni

2024 rok rozpoczął się dla środowisk kresowych bardzo smutno. Zmarł ich duszpasterz - ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Za życia zmagał się z wieloma przeciwnikami, którzy chcieli przeszkodzić w jego misji: oczyszczeniu Kościoła katolickiego z agentów Służby Bezpieczeństwa czy z duchownych molestujących nieletnich, ale przede wszystkim walce o prawdę o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach z Wołynia i Małopolski Wschodniej. Jednym z takich przeciwników okazał się w ciągu ostatnich lat nawet prezydent Andrzej Duda, który podczas obchodów na Skwerze Wołyńskim w Warszawie nawoływał do tego, aby ksiądz Isakowicz-Zaleski "ważył słowa".

Czasowi sojusznicy, czy odwieczni wrogowie?

Mijają właśnie dwa tygodnie od Narodowego Święta Niepodległości Polski, kiedy to przez nasz kraj przeszły liczne manifestacje patriotyczne. Jedną z nich był „Marsz Polaków” we Wrocławiu, któremu od kilku lat towarzyszy hasło „Polak w Polsce gospodarzem”. Czy jednak rzeczywiście odzwierciedla ono realny stan naszej ojczyzny? A może jest zaledwie naszym życzeniem? Od końca lutego 2022 r. obserwowaliśmy w Polsce wydarzenie bez precedensu. Mowa tu o masowym exodusie ludności ukraińskiej do naszego kraju. Nawet w szczycie kryzysu imigracyjnego, który dotknął Europę w 2015 r. Niemcy, czy Francja, nie przeżyły tak masowego napływu obywateli innych państw. Według oficjalnych statystyk Ukraińcy mieszkający w naszym kraju stanowią już około 10% ludności. W dużych miastach ta statystyka rośnie nawet do 30%!

„Polska w cieniu Ukrainy” – Debata: Międlar, Kulińska, Korczarowski, Pikuła

Od początku rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy, Polacy żyją obawą, że wojna może przenieść się na nasze terytorium. Strach ten zmyślnie wykorzystuje rządowa propaganda powielając tezę o rzekomych planach Kremla dot. ataku dalej na zachód, niczym bolszewia, której zdobycze terytorialne na początku XX wieku miały zakończyć się dopiero w Hiszpanii. Większość społeczeństwa uwierzyła tej narracji, godząc się jednocześnie na poniesienie ogromnych kosztów, które rząd Prawa i Sprawiedliwości generuje na „wsparcie walczącej Ukrainy”. Ma to być i tak niska cena w zamian za życie naszych sąsiadów, którzy podobno cały czas „walczą za nas”. Wszystko to powoduje, że od niespełna dwóch lat naród polski żyje w cieniu Ukrainy, której władze żądają od Rzeczypospolitej bezgranicznej służalczości i poświęcenia wobec ich wysiłku wojennego. Dlatego też niemal nikt w naszym kraju nie odważył się kwestionować napływu milionów imigrantów ze wschodu, czy gigantycznych kontyngentów polskiego sprzętu wojskowego i paliw, które każdego dnia docierały na Ukrainę.

„Państwo polskie umyło ręce, gdy naród walczył o pamięć Kresowian” – dr Siekierka [WYKŁAD]

Skąd wiemy o mordzie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej? Pytanie, choć wydaje się banalne, wcale nie jest takie oczywiste. Państwo polskie nie uczyniło bowiem nic, aby należycie zadbać o udokumentowanie tej ukraińskiej zbrodni na naszych rodakach. W przeciwieństwie do holocaustu żydów, do którego analizy i dokumentacji przystąpiono od razu po II wojnie światowej, potomkowie Polaków, którzy zginęli z rąk ukraińskich szowinistów narodowych, wciąż czekają na opracowania historyków i należyte upamiętnienie.

„Jak walczyć z ukraińskim kłamstwem o bohaterach z UPA?” – prof. Zapałowski [WYKŁAD]

Oficjalna ukraińska narracja historyczna całkowicie pomija banderowskie zbrodnie na rzecz budowanego obecnie mitu UPA, u podstaw którego leży założenie, że była to zorganizowana formacja podziemia niepodległościowego, walcząca z okupantem o wyzwolenie Ukrainy. Profesor Andrzej Zapałowski zauważa jednak, że kłamstwo to można łatwo obalić. Wystarczy przejrzeć strukturę poszczególnych sotni UPA, by znaleźć wielu morderców żydów, którzy przez większość okresu II wojny światowej dopuszczali się systemowych zbrodni. O ile bowiem trudno niekiedy znaleźć świadków morderstw na Polakach, gdzie ofiarą UPA padały całe wioski, to w przypadku żydów, ukraińskim zbrodniom często przyglądała się miejscowa ludność. Ponadto były to zbrodnie skrupulatnie dokumentowane przez Niemców. W pozostawionych po okupacji archiwach można bez większego trudu znaleźć datę, jednostkę, nazwiska dowódców oraz liczbę ofiar. Wszystko dlatego, że Ukraińcy dokonywali owych mordów, służąc w formacjach niemieckiej policji oraz jednostkach SS.

„Ludobójstwo banderowskie, czy ukraińskie?” – prof. Osadczy [WYKŁAD]

Aby mówić w ogóle o odpowiedzialności za banderowskie zbrodnie, należy najpierw uświadomić sobie z czego one wynikały i czy nie leżą one u podstaw mitu narodu ukraińskiego, który w owym czasie dopiero się rodził? Należy jasno zaznaczyć, że przez tysiąc lat istnienia Rzeczypospolitej, nie było u naszych granic sąsiada w postaci Ukrainy. W miejscu wskazanym przez Ukraińców była natomiast Ruś, która z biegiem wieków weszła w skład Polski. Zamieszkujący te ziemie ludzie rozumieli, że mogą być poddanymi polskiego króla, lub ruskiego cara, a nawet tatarskiego chana, ale nikt przez stulecia nie wpadł na pomysł państwowości ukraińskiej.

„Każdy Ukrainiec miał być banderowcem” – prof. Partacz [WYKŁAD]

Ideologia banderowska zakładała odrodzenie samostiejnej Ukrainy po trupie Polski i Polaków. Już w czasach II Rzeczypospolitej Ukraińcy potrafili pokazać jakimi metodami będą działać, organizując wiele zamachów terrorystycznych, których celem byli najważniejsi oficjele państwa, z ministrem Bronisławem Pierackim, zamordowanym w czerwcu 1934 r., włącznie. Co ciekawe, ofiarami tych akcji byli przede wszystkim ludzie nawołujący do dialogu i porozumienia, a nie ostentacyjni wrogowie przyszłej Ukrainy. U podstaw narodowego szowinizmu banderowców leżało bowiem założenie, że nieustannie trzeba wzbudzać poczucie wrogości i nienawiści, a ci, który dążą do wygaszania emocji, są wrogami sprawy.

„Okrucieństwo leżało u podstaw banderowskiej ideologii” – dr Kulińska [WYKŁAD]

Przybliżając sylwetkę Wiktora Poliszczuka, jednego z najbardziej zasłużonych dla Polski Ukraińców, niezłomnego tropiciela banderowskich zbrodni, którego dziesiątki prac stanowią niezwykłe kompendium ukraińskiego bestialstwa na Polakach, dr Lucyna Kulińska zwraca uwagę, że w pracach dr. hab. Poliszczuka często była mowa o ideologii podsycającej nienawiść. Owa ideologia nie była jednak motywowana emocją tradycyjnego nacjonalizmu. Ten bowiem nie jest nośnikiem zła. Nacjonalista traktuje swą ojczyznę jako priorytet i dedykuje jej swe siły. W tym nie ma nic złego. Kiedy jednak człowiek zaczyna wszystkim obcym złorzeczyć i pragnie "ogniem i mieczem" przegonić ich ze swego domu, to staje się szowinistą. Zatem niewyobrażalne okrucieństwo Ukraińców było elementem wpojonej im ideologii banderowskiej, która trafiła jedynie na podatny grunt, ale nie wynikała z tradycyjnych narodowych uczuć.

80. rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu

Dokładnie 80 lat temu ukraińscy narodowi szowiniści zaatakowali 99 miejscowości, głównie w powiedzie włodzimierskim i horochowskim na Wołyniu, mając na celu eksterminację mieszkającej tam ludności polskiej. Z premedytacją wykorzystali niedzielny poranek, kiedy większość Polaków była w kościołach, aby zastać ich kompletnie zaskoczonych i bezbronnych. Był to moment kulminacyjny akcji „czyszczenia” przyszłych ziem Ukrainy z elementów polskich. Wcześniej zdarzały się już podobne napady, ale nigdy na taką skalę. 11 lipca 1943 r. był momentem przełomowym, bowiem do czasu wydarzeń tzw. „Krwawej Niedzieli na Wołyniu” Ukraińcy starali się udawać, że o niczym nie wiedzą i nie mają złych zamiarów. Później już polskie wsie płonęły regularnie, a proces eksterminacji przybierał na sile.

„Polską rządzą pachołki spadkobierców naszych oprawców!” – wystąpienie Piotra Korczarowskiego

W 80. rocznicę tzw. „krwawej niedzieli na Wołyniu” ulicami Warszawy przeszedł marsz dedykowany pamięci Polaków, którzy zginęli z rąk ukraińskich szowinistów narodowych. Przedsięwzięcie organizowane w porozumieniu większości organizacji Kresowych w naszym kraju, zostało kompletnie zignorowane przez najwyższe szczeble władzy państwowej w Polsce. Pod koniec wydarzenia, na placu Krasińskich w Warszawie, przy pomniku Powstania Warszawskiego, głos zabrał Piotr Korczarowski, dziennikarz telewizji eMisja oraz prezes fundacji Inicjatywa Przeciw Cenzurze. Przypomniał zgromadzonym, że Ukraińcy nie tylko zgotowali gehennę naszym przodkom z Wołynia i Małopolski Wschodniej, ale brali też czynny udział w dławieniu Powstania Warszawskiego. Przede wszystkim jednak Korczarowski zwrócił uwagę na stosunek obecnych władz III RP, całkowicie obojętnych na proces banderyzacji Ukrainy, a zarazem niechętnych wobec wszelkich środowisk Kresowych w Polsce, podejmujących temat ekshumacji oraz protestujących przeciw wybielaniu sprawców.

Czyja będzie Polska?

„Ukropol” i „Ukropolin” to terminy, które coraz częściej pojawiają się w komentarzach dotyczących Polski. Inspirowane są gwałtownie zmieniającą się strukturą etniczną naszego kraju, oraz stosunek władz RP do niektórych nacji. Samo słowo „Polin”, występujące zarówno w języku jidysz, jak i hebrajskim, wielokrotnie padało z ust najwyższych oficjeli państwa polskiego. Przez długi czas używano go w odniesieniu do pewnej enklawy kulturowej, jaką znaleźli sobie żydzi na terenie Rzeczypospolitej. Później stało się wręcz oficjalną nazwą Polski używaną w kręgach filosemickich. Próbowano w ten sposób znaleźć wspólny mianownik dla kulturowego dziedzictwa Polaków i Żydów zamieszkujących ziemie nad Wisłą. Coraz częściej zdarza się jednak, że słowo „Polin” pada z ust polityków jako zamiennik nazwy naszego kraju. Sam prezydent Duda, kierując swe przesłanie do Żydów, tak właśnie nazywał Polskę, a ostatnio nieopatrznie tak nazwał Polskę, gdy zwracał się do Polaków. Trudno więc dziwić się spekulacjom poddającym w wątpliwość fakt, do kogo tak naprawdę należy Polska?

Czy można wybaczyć niewybaczalne? – wykład dr Kulińskiej

Odtajnione w 2019 roku dokumenty armii amerykańskiej i CIA zawierają wiele tysięcy stron informacji o ich nazistowskich współpracownikach podczas i po drugiej wojnie światowej. Są szczególnie bogate w materiały dotyczące związków Sprzymierzonych z ukraińskimi organizacjami nacjonalistycznymi po 1945. Były to Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pod przywództwem Stepana Bandery i reprezentacja ukraińskiego rządu na wygnaniu (ZP/UHWR), na czele z Mykołą Łebedem. Szczegóły zawarte w ujawnionych dokumentach pozwalają uzyskać obraz ich związków z wywiadem Sprzymierzonych na przestrzeni kilku dekad. To przyczyniło się do powstania silnego lobby ukraińskiego na Zachodzie, a co za tym idzie chronienia sprawców ludobójstwa.

Źródła banderowskich zbrodni

Wielkimi krokami zbliża się 80. rocznica ukraińskiego ludobójstwa na Polakach dokonanego na Kresach Wschodnich. Prawda o tych wydarzeniach dopiero przebija się - i to z trudem - do świadomości społecznej. Prawda o straszliwym przebiegu mordów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej jest zapewne tym trudniejsza do przyjęcia, że w wielu umysłach Kresy Wschodnie jawią się niczym raj utracony - miejsce, gdzie przed II wojną światową trwała idylla niezmąconego niczym współistnienia Polaków i Ukraińców. Jednak już 17 września 1939 roku - w momencie agresji Związku Radzieckiego na Polskę - doszło do eksplozji nienawiści i pierwszych mordów na Polakach.

Czy „słudzy Ukrainy” znają swe miejsce?

"Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego" - powiedział w marcu ub. roku Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Słowa te wywołały uzasadnioną burzę w Polsce. Minęło jednak kilkanaście miesięcy i ten sam Jasina - który ze swoich słów się nigdy nie wycofał - zasugerował w wywiadzie dla Onetu, że Wołodymyr Zełenski powinien przeprosić Polskę i Polaków za wyniszczenie ludności polskiej przez szowinistów z UPA w trakcie II wojny światowej. Stwierdzenie Jasiny spowodowało gwałtowną reakcję ambasadora Ukrainy Wasyla Zwarycza, który napisał że "jakiekolwiek próby narzucania Prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie, co musimy w sprawie wspólnej przeszłości, są nieakceptowalne i niefortunne. Pamiętamy historię i apelujemy o szacunek i wyważenie w wypowiedziach, szczególnie w trudnych realiach ludobójczej agresji rosyjskiej". Ukraina de facto uchyla się od odpowiedzialności za swoją historię, chowając się za parawanem ofiary w trakcie obecnej wojny.

Czy historia nauczy czegoś Polaków?

Temat relacji polsko-ukraińskich nigdy nie był wygodny, ani popularny w polskiej debacie publicznej. Pamięć o ofiarach zbrodni banderowskiej stała się wyjątkowo niepożądana po 24 lutego ub. roku, kiedy to wojska Federacji Rosyjskiej przekroczyły granice Ukrainy. Symbolem ponownego "zakopywania" pamięci o Kresowianach jest wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, który 11 lipca 2022 r., w rocznicę tzw. "krwawej niedzieli", upominał księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, aby w kwestii ofiar Wołynia i Małopolski Wschodniej "ważyć słowa". Większość przedstawicieli środowisk kresowych nie zamierza jednak zastosować się do wezwań prezydenta III RP oraz jego popleczników i to mimo coraz powszechniejszych głosów, że Wołyń przypominają tylko wszechobecni w Polsce "rosyjscy agenci".

Osadczy: „Pamięć o Wołyniu zależy od postawy Narodu”

Prof. Włodzimierz Osadczy, zapytany o możliwy przebieg tegorocznego upamiętnienia ukraińskiego ludobójstwa na Polakach odpowiada: "To zależy od postawy Narodu Polskiego". Wskazuje, że tylko bierność mas Polaków umożliwi zamilczenie, lub nawet fałszowanie historii. Jednocześnie profesor zauważa, że Polacy powinni wziąć przykład z żydów, którzy nie przejdą obojętnie wobec śmierci któregokolwiek z nich.

Kulińska: „Powielamy dokładnie wszystkie błędy II RP”

Środowiska kresowe w Polsce bardzo często spotykają się z zarzutami, że mówienie w naszych czasach o wydarzeniach z okresu II wojny światowej, zwłaszcza tych, które bezpośrednią dotyczą zbrodni ukraińskich na Polakach, są nie tylko nieuzasadnioną intencją odgrzebywania dawnych konfliktu, ale wręcz „kremlowską narracją”, która ma za zadanie skłócić nas z sąsiadami. Tymczasem reakcja Polaków wynika z działań Ukraińców notorycznie wznoszących pomniki naszym oprawcom i świętujących pamięć ideologów pokroju Stepana Bandery, którzy fizycznie co prawda mogli nie zabić żadnego Polaka, ale w swych dziełach doradzali krwawe rozprawienie się z naszym narodem poprzez zadanie możliwie okrutnej zbrodni, aby „plemię lachów po wsze czasy czuło trwogę przed powrotem na ziemie ukraińskie”.

„My ważyć słów nie będziemy” – Listowski [WYKŁAD]

W tym roku przypada okrągła, osiemdziesiąta rocznica rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Z uwagi na tę szczególną datę Witold Listowski z Patriotycznego Związku Organizacji Kresowych i Kombatanckich postanowił już w styczniu zwołać zjazd wszystkich działaczy, którzy wejdą w skład komitetów powołanych do organizacji uroczystości rocznicowych. Choć sprawa wydaje się oczywista i nie powinna budzić żadnych kontrowersji, to jak zaznacza prezes Listowski, mogą pojawić się wszelkiej natury utrudnienia, przede wszystkim generowane przez obóz obecnej władzy. Dotychczas bywało już tak, że przedstawiciele organizacji kresowych byli zapraszani na państwowe obchody różnych rocznic, ale nikt nie otrzymał prawa do zabrania głosu. Kiedy ksiądz Isakowicz-Zaleski zwrócił się w ubiegłym roku do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o nielekceważenie rodzin ofiar usłyszał, że „należy miarkować słowa”. Kilka lat wcześniej, ale już za rządów Prawa i Sprawiedliwości z tablicy wiszącej na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie usunięto wpis o bohaterskich obrońcach Birczy, którzy w latach 1945-46 dwukrotnie stawili czoła atakom Ukraińskiej Powstańczej Armii.

„Ukraiński szowinizm narodowy poważnym zagrożeniem dla Polski i Polaków” – dr Kulińska [WYKŁAD]

Lucyna Kulińska, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii, specjalizująca się w relacjach polsko-ukraińskich opowiada o bardzo silnych tendencjach ukraińskiego szowinizmu narodowego, który obecnie przeżywa swój renesans i choć nikt nie mówi tego głośno, jego wydźwięk zawsze będzie miał antypolskie podłoże.