Będziemy gryźć robaki, czy od razu ziemię?

Właśnie zakończyło się kolejne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, które stało się miejscem spotkań międzynarodowego establishmentu - zarówno przedstawicieli państw, jak i prezesów wielkich korporacji, których władza, jak się często okazuje, wcale nie ustępuje zakresem możliwości władzy politycznej. Oprócz standardowych, dla tego typu konferencji, haseł o "wyrównywaniu nierówności" czy "zrównoważonym rozwoju", na agendzie w Davos znalazła się też np. kwestia dozbrajania Ukrainy. To właśnie hegemoniczne starcie USA i tzw. kolektywnego Zachodu ze światem wschodnim, które ucieleśniło się na Ukrainie jest obecnie wiodącym tematem światowej debaty publicznej. Jednak obok bloków politycznych tworzonych przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników z jednej strony oraz Chiny i ich aliantów z drugiej, istotną rolę odgrywają na światowej scenie niepaństwowi aktorzy, reprezentujący idee globalistyczne.

Raźny: „Bezpieczeństwo nie daje pokoju”

Była dyrektor Instytutu Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Anna Raźny uważa, że Polska znalazła się w klinczu, w którym nie ma warunków do zmiany geopolitycznej, bowiem żadne z parlamentarnych ugrupowań nie wypracowało przez ostatnie lata nowej koncepcji polskiej polityki zagranicznej. Nawet w dobie słabnącej pozycji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej, nad Wisłą nie zarysowano minimalnej woli politycznej do samostanowienia o własnej przyszłości, zaczynając choćby od zmiany nazwy "wschodniej flanki NATO" na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

„Bestialstwem przerazić Polaków” [1/2]

Polacy nie wierzyli, że ich dotychczasowi sąsiedzi pod okiem okupanta przygotowywali plan ludobójstwa, który swą skalą i okrucieństwem miał naszych przodków przerazić, aby na ziemiach tych już nigdy polska noga nie postała.

Czy historia nauczy czegoś Polaków?

Temat relacji polsko-ukraińskich nigdy nie był wygodny, ani popularny w polskiej debacie publicznej. Pamięć o ofiarach zbrodni banderowskiej stała się wyjątkowo niepożądana po 24 lutego ub. roku, kiedy to wojska Federacji Rosyjskiej przekroczyły granice Ukrainy. Symbolem ponownego "zakopywania" pamięci o Kresowianach jest wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, który 11 lipca 2022 r., w rocznicę tzw. "krwawej niedzieli", upominał księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, aby w kwestii ofiar Wołynia i Małopolski Wschodniej "ważyć słowa". Większość przedstawicieli środowisk kresowych nie zamierza jednak zastosować się do wezwań prezydenta III RP oraz jego popleczników i to mimo coraz powszechniejszych głosów, że Wołyń przypominają tylko wszechobecni w Polsce "rosyjscy agenci".

Bieleń: „Masa państw nie potępia Rosji. Wręcz przeciwnie!”

"Jeśli Chiny, Indie, mówiąc tylko o największych państwach azjatyckich, a także masa państw Ameryki Łacińskiej, czy Afryki ma swoje zdanie i jest powściągliwa wobec potępiania Rosji. Przeciwnie nawet. Trwają rozmaite rozmowy, żeby we wzajemnych, dwustronnych stosunkach z Rosją np. zabezpieczyć dostawy zboża, no to trudno mówić, że cały świat jest przeciw Rosji" - mówi prof. Stanisław Bieleń z Katedry Studiów Wschodnich na UW.

Czy jesteśmy bezpieczni? Eksperci i politycy o stanie polskiej armii

Czy jesteśmy w Polsce bezpieczni? To pytanie od 24 lutego 2022 r. zadaje sobie wielu obywateli naszego kraju. I nie dzieje się to bez przyczyny, bowiem wątpliwości jest bez liku. Ot choćby to, czy nasze zaangażowanie w wojnę na Ukrainie nie naraża Rzeczypospolitej na odwet ze strony Federacji Rosyjskiej? Czy oddając tony ciężkiego sprzętu z jednostek liniowych Wojska Polskiego rząd PiS nie uszczuplił potencjału obronnego naszego kraju do niebezpiecznego poziomu? Jaki jest stan faktyczny polskiej armii i czy możemy być pewni, że nasze granice są dobrze bronione? I wreszcie, czy jesteśmy w ogóle gotowi do odparcia wszelkiego możliwego zagrożenia?

O Wołyniu? To niedobra mówić teraz!

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę śmierć poniosło tam niecałe 4 tys. cywili. Nasi wschodni sąsiedzi lansują tezę, że zbrodnia ta nosi wszelkie znamiona ludobójstwa i tak powinna być nazywana. Tymczasem zapytani o ofiary z Wołynia i Małopolski Wschodniej, których mogło być nawet 200 tys., mówią, że to po prostu był taki trudny czas wojenny i takie rzeczy się zdarzały. Jeszcze do niedawna była to powszechna reakcja Ukraińców w tym temacie. Dziś jednak zmienia się ona na rzecz pełnoskalowego fałszerstwa historii, którego celem jest przerzucenie winy na Rosjan. To ich służby specjalne, partyzanci, V kolumna i kto tylko jeszcze mógłby się załapać na ten czyn, ma być odpowiedzialny za to, co spotkało naszych rodaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej podczas II wojny światowej. Nawet prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski bierze udział w tym fałszerstwie, mówiąc w oficjalnych przekazach, że „Ukraińcy nigdy nikogo nie mordowali”.

Skąd obce rakiety nad Polską?

Tytułowe pytanie wielu obserwatorów zadaje sobie od miesięcy. Pierwszy raz odczuliśmy skutki wojny prowadzonej na Ukrainie w listopadzie 2022 roku, gdy w Przewodowie na Lubelszczyźnie spadł pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Potem, co utrzymywano w tajemnicy, rosyjska rakieta, bez reakcji polskiego wojska, przeleciała pół kraju, aby spaść w lesie pod Bydgoszczą. Sprawa wyszła na jaw dopiero po przypadkowym odkryciu jej szczątków przez cywili. Ostatnio zaś, rakieta wystrzelona - jak twierdzą oficjalne źródła - przez Rosjan w kierunku celów na Ukrainie miała naruszyć polską przestrzeń powietrzną.

„Bestialstwem przerazić Polaków” [2/2]

Rodzina Tyszeckich musi ukrywać się w opuszczonych domach. Ich majątki są pod stałą obserwacją oprawców. Niemcy zajęci są wojną z Rosjanami i w ogóle nie kontrolują biegu wydarzeń na Wołyniu. Ukraińcy polują na Polaków, jak na zwierzynę. Mordują także za dnia.

Czy „słudzy Ukrainy” znają swe miejsce?

"Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego" - powiedział w marcu ub. roku Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Słowa te wywołały uzasadnioną burzę w Polsce. Minęło jednak kilkanaście miesięcy i ten sam Jasina - który ze swoich słów się nigdy nie wycofał - zasugerował w wywiadzie dla Onetu, że Wołodymyr Zełenski powinien przeprosić Polskę i Polaków za wyniszczenie ludności polskiej przez szowinistów z UPA w trakcie II wojny światowej. Stwierdzenie Jasiny spowodowało gwałtowną reakcję ambasadora Ukrainy Wasyla Zwarycza, który napisał że "jakiekolwiek próby narzucania Prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie, co musimy w sprawie wspólnej przeszłości, są nieakceptowalne i niefortunne. Pamiętamy historię i apelujemy o szacunek i wyważenie w wypowiedziach, szczególnie w trudnych realiach ludobójczej agresji rosyjskiej". Ukraina de facto uchyla się od odpowiedzialności za swoją historię, chowając się za parawanem ofiary w trakcie obecnej wojny.

Ziętek-Wielomska: „Nasz kraj zinfiltrowano mentalnie”

Magdalena Ziętek-Wielomska, cybernetyk i znawca mechanizmów sterowania społeczeństwem zwraca uwagę, że mimo natłoku informacji, które nieustannie do nas docierają, tak naprawdę nie mamy dostępu do faktów, bowiem nie ma już praktycznie dziennikarzy zainteresowanych docieraniem do prawdy.

Polacy znów jak Zabłocki na mydle?

Ostatnie dni przyniosły niezwykły zwrot w relacjach Polski z Ukrainą. Rośnie bowiem napięcie wokół blokady na wjazd ukraińskiego zboża do naszego kraju. Niezależni publicyści zwracają jednak uwagę, że kryje się za tym przede wszystkim strategia decydentów PiSu, by przypodobać się obywatelom tuż przed wyborami. Niektórzy mówią wprost, że rząd Mateusza Morawieckiego przypomniał sobie o polskim interesie narodowym w kontaktach z Ukrainą na chwilę przed potencjalną utratą władzy.

Demokratura. Ostatnia prosta do dyktatury!

Rząd Prawa i Sprawiedliwości coraz śmielej nadużywa władzy, aby pognębić środowiska, które mogą generować świadomy sprzeciw wobec obecnej linii partii. O ile sejmowa opozycja w kluczowych dla Polski kwestiach, takich jak względny sanitarne, sojusze zagraniczne, polityka klimatyczna, członkostwo w międzynarodowych strukturach, a nawet stosunek do wojny u naszych granic, głosuje niemal identycznie co obóz władzy, to poza tzw. „salonem” istnieje sporo środowisk, których działania erodują system.

Jak zatruto umysły Ukraińców? – wykład Jacka Międlara

„Nie bądź obojętny”, dewiza potocznie nazywana „jedenastym przykazaniem” jest nader często wykorzystywana przeciw Polakom, którzy przestrzegają przed demonami przeszłości. Lecz właśnie dlatego, że nie można być obojętnym, należy mówić o krzywdach, które doznał naród Polski i którym nigdy nie zadośćuczyniono. Na to właśnie zwraca uwagę Jacek Międlar mówiąc o krzywdach, które przez wieki wyrządzali Polakom ukraińscy sąsiedzi.

Porozumienie ponad Polakami

Nigdy w historii relacje ukraińsko-izraelskie nie były tak bliskie jak dziś. Mimo fasady dobrych stosunków Izraela z Rosją, wymiana technologiczna i informacyjna między Kijowem a Jerozolimą kwitnie w wielu obszarach.

Kto i dlaczego dokonuje rewolucji na wschodzie? – wykład red. Korczarowskiego

Gdy mówimy dziś o zjednoczeniu Niemiec w październiku 1990 r., nikt nie zadaje pytania, jak udało się w owym czasie przekonać władze Związku Radzieckiego, aby w ogóle na to zezwoliły i jeszcze wycofały z terytorium NRD 24 dywizje Armii Czerwonej, liczące około 400 tys. żołnierzy. A jednak stały za tym konkretne ustalenia i gwarancje formułowane przez czołowych polityków zachodniego świata wobec przywódców ZSRR. Zachód złamał jednak wszystkie dane wówczas przyrzeczenia, zaś oficjalna interpretacja faktów wg państw NATO mówi, iż żaden dokument nie został przez nie podpisany, a ZSRR nie istnieje, więc żadne z wypowiedzianych wcześniej słów nie jest wiążące, choć tylko w roku 1990 wypowiedziano ich wiele.

Ile jeszcze z nas wyciągną?

Od 1 stycznia b.r. powróciła 23% stawka VAT na paliwa, którą w lutym ub. r. rząd obniżył do progu 8%. Wszyscy spodziewali się wzrostu cen benzyny, a tymczasem one niemal nie drgnęły. Okazało się bowiem, że państwowy gigant, od którego pochodzi większość benzyny i oleju napędowego w Polsce, tj. Orlen, po prostu obniżył marżę na paliwo. I nie byłoby w tym nic złego, a wręcz przeciwnie – wszyscy byliby zachwyceni, gdyby nie jeden podstawowy fakt, że w ubiegłym roku marża Orlenu wzrosła radykalnie w chwili obniżenia stawki VAT na paliwa i rosła nieprzerwanie, aż do połowy roku, kiedy to ceny benzyny biły absolutne rekordy. Wówczas zarówno zarząd Orlenu jak i władze państwa zgodnie twierdziły, że gwałtowny wzrost ceny litra benzyny wynika przede wszystkim z niestabilnej sytuacji na międzynarodowych rynkach, podyktowanej rosyjską inwazją na Ukrainę. I rzeczywiście w owym czasie ceny baryłki ropy były wyższe niż zwykle, ale nikt nie dodał, że np. w czerwcu ub. r. marża rafineryjna Orlenu wzrosła niemal jedenastokrotnie w stosunku do wartości z lutego tego samego roku. Krótko mówiąc zarząd Orlenu postanowił wykorzystać pozycję monopolisty rynku i nieźle zarobić na Polakach, tłumacząc wszystko kryzysem, a rząd w Polsce uznał to za doskonałą sytuację do kolportażu swej propagandy o tarczach pomocowych i wsparciu w niestabilnych czasach.

Rudy w natarciu!

Marsz Miliona serc, który dzisiaj przeszedł przez Warszawę, ma być w założeniu wydarzeniem, które odmieni bieg kampanii wyborczej. Setki tysięcy uczestników na ulicach stolicy, udział w wydarzeniu liderów Nowej Lewicy, pozornie zdają się pokazywać, że cel został osiągnięty. Jednak - czy na pewno tak się stało? Niewielu uczestników wydawało się pamiętać o genezie manifestacji: miał to być marsz solidarności z "Joanną z Krakowa", rzekomo zatrzymaną przez policję za przerwanie ciąży. Jednak ten temat szybko ucichł, a sama główna bohaterka nie została nawet zaproszona. Podobnie zresztą jak marsz 4 czerwca, który też był sukcesem frekwencyjnym, tak i tutaj mobilizacja wydaje się obejmować głównie "twardy elektorat" Koalicji Obywatelskiej i jej politycznych okolic. Tym bardziej, że liderzy Trzeciej Drogi - Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia - nie wzięli udziału w marszu.

Dość ukrainizacji Polski!

Poseł Grzegorz Braun opowiada o postępującym procederze ukrainizacji naszego kraju.

Jak daleko posuną się Rosjanie?

Mija właśnie okrągły rok wojny na Ukrainie, która z lokalnego konfliktu przerodziła się w starcie Federacji Rosyjskiej z wojskami NATO. Co prawda żołnierze państw zachodnich wciąż stanowią znikomą część sił walczących po stronie reżimu w Kijowie, ale styl walki ukraińskiej armii oraz docierające do jej jednostek zachodnie uzbrojenie czyni starcie z Rosjanami swoistym sprawdzianem dla sił Paktu Północnoatlantyckiego. Sam fakt, że „specjalna operacja wojskowa”, która miała potrwać maksymalnie parę tygodni, przeistoczyła się w całoroczną wojnę i nic nie wróży rychłego jej końca dowodzi, że Rosjanie nie spodziewali się takiego oporu ze strony Ukrainy. Przede wszystkim nie spodziewali się jednak konsolidacji świata Zachodniego w reakcji na konflikt zbrojny w państwie, które jedynie dla kilku krajów Europy Środkowej odgrywało strategiczną rolę.