Rząd Prawa i Sprawiedliwości coraz śmielej nadużywa władzy, aby pognębić środowiska, które mogą generować świadomy sprzeciw wobec obecnej linii partii. O ile sejmowa opozycja w kluczowych dla Polski kwestiach, takich jak względny sanitarne, sojusze zagraniczne, polityka klimatyczna, członkostwo w międzynarodowych strukturach, a nawet stosunek do wojny u naszych granic, głosuje niemal identycznie co obóz władzy, to poza tzw. „salonem” istnieje sporo środowisk, których działania erodują system.
Niektóre można przekupić, co doskonale pokazała historia „Marszu Niepodległości”, którego liderów rząd Prawa i Sprawiedliwości niewielkim kosztem z kieszeni podatników skutecznie sobie podporządkował. Potwierdzają to ostatnio opublikowane e-maile byłego szefa kancelarii prezesa rady ministrów, Michała Dworczyka, w których mowa jest o delegowaniu ludzi do Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej. Mieliby oni zadbać o pozytywny odbiór niektórych wniosków o dotacje, co też się ostatecznie udało, gdyż wszystkie podległe Robertowi Bąkiewiczowi, byłemu prezesowi Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, instytucje otrzymały pokaźne sumy dofinansowania.
Kogo nie udało się kupić, tego próbowano zastraszyć. Mateusz Piskorski, lider partii Zmiana, przesiedział w areszcie wydobywczym 3 lata, przez które nie postawiono mu ani jednego uzasadnionego zarzutu. Zarzuty usłyszał natomiast Wojciech Olszański, który próbował budować oddolnie struktury złożone ze zbuntowanych obywateli. Powiedział kilka słów za dużo i teraz siedzi i siedzieć będzie, bo kolejne wnioski o areszt są już w przygotowaniu.
W międzyczasie służby specjalne zaczęły wywierać presję na operatorów sieci internetowych, aby zablokować dostęp do portali prasy pozostającej poza wpływami rządu i salonowej opozycji. Zniknęły więc strony „Myśli Polskiej”, telewizji „wRealu24”, a ostatnio także dwutygodnika „Najwyższy Czas”.
Kogo jednak nie udało się kupić, ani zastraszyć, próbuje się pozbawić środków do życia. Na niektórych podziałało samo zwolnienie z pracy. Osób, które od 24 lutego ub. r. wyrzucono w Polsce z pracy „za poglądy” są w całym kraju setki! Na tych najbardziej krnąbrnych przygotowano jednak specjalne kary finansowe. I tak oto twórca Polskiego Ruchu Antywojennego, wykładowca akademicki, geopolityk i geostrateg, oficer rezerwy Wojska Polskiego i autor wielu artykułów naukowych, doktor Leszek Sykulski, dostał ostatnich dniach wypowiedzenie z pracy na uczelni oraz pisma z KRRiT, z których dowiedział się, że za niekoncesjonowane treści nadawane za pośrednictwem portalu YouTube, ma uiścić karę w wysokości 360 tys. zł!
Czy to wystarczy, aby określić III RP państwem autorytarnym? Demokraturą? A może już dyktaturą? O tym dziś w programie Piotra Korczarowskiego z cyklu „Dokąd Zmierzamy” opowie właśnie dr Leszek Sykulski.