Wrocławski Marsz Polaków mimo, iż o wiele mniejszy, niż warszawski Marsz Niepodległości, w ciągu ostatnich lat zyskał niemal porównywalny rozgłos. Wszystko za sprawą urzędników ratusza ze stolicy Dolnego Śląska, którzy od dawna usiłują zdławić narodową manifestację. Nie było bowiem jeszcze takiego roku, aby Marsz Polaków przeszedł ulicami miasta bez żadnego incydentu. Najgorszym było oczywiście wysłanie jednostek policji, które brutalnie rozpędziły pochód, używając do tego celu lodowatej wody, gazu, pałek i broni gładkolufowej. To jednak akcenty znane także z marszu w stolicy Polski. Dla Wrocławia charakterystyczne jest za to blokowanie trasy przemarszu przez różnego rodzaju skrajnie lewicowych aktywistów, którzy w mieście czują się jak u siebie i mają ku temu dobry powód. Nie zdarzyło się bowiem jeszcze tak, by policja próbowała usunąć ich siłą. Przez lata uczestnicy Marszu Polaków skazani byli zatem na konfrontację, którą potem szeroko opisywały media.
Żaden incydent nie może jednak równać się z ubiegłorocznym zatrzymaniem organizatora marszu, Jacka Międlara, którego w drodze z domu policja prewencyjnie zakuła w kajdanki i przewiozła do aresztu, tłumacząc swe działanie tym, że Międlar, jako organizator Marsz Polaków, może wystąpić z przemówieniem, którym może złamać prawo. Tylko, że nikt nie znał treści przemówienia Jacka Międlara, bowiem on sam, jadąc na marsz, nie był jeszcze pewien, czy w ogóle zabierze głos. Tak więc policja w Polsce podjęła działanie niczym z hollywoodzkiego filmu „Raport mniejszości”, gdzie na podstawie metafizycznych przesłanek przewidywano zbrodnie i przechwytywano sprawców przed popełnieniem zabronionego czynu. Na szczęście dla Międlara nie zrealizowano w tym scenariuszu ostatniego kroku, jakim w filmie było skazanie przestępcy za czyn, którego jeszcze nie popełnił.
W tym roku nie wiadomo nawet, czy Jacek Międlar, będący niejako współtwórcą i wieloletnim organizatorem Marszu Polaków we Wrocławiu, w ogóle na manifestacji się pojawi. Z całą pewnością będą jednak kibice Śląska Wrocław, którzy dotychczas licznie zasilali ten narodowy marsz. I będą też przedstawiciele środowisk kresowych. Zwłaszcza tych, których bliscy ucierpieli, bądź zginęli z rąk banderowców na Wołyniu. To dlatego, że warszawski Marsz Niepodległości szeroko otworzył się na środowiska pro-ukraińskie, których aktywiści w ubiegłym roku pobili nawet uczestnika tamtejszej manifestacji, za wyrażenie swego sprzeciwu wobec banderyzmu.
Czym w tym roku zaskoczy wrocławski marsz? I czy w ogóle przejdzie do końca swej trasy? To zobaczycie Państwo w naszej relacji, którą specjalnie dla widzów eMisji poprwadzą: Piotr Korczarowski i Samuela Torkowska. Serdecznie zapraszamy!
Comment (1)