Ad banner
Ad banner

Które świnie siedzą w kinie?

„Zielona granica”, najnowszy obraz Agnieszki Holland wywołał w Polsce niemałe kontrowersje i to jeszcze zanim trafił do kin. Rzecz bowiem w tym, że film ma głęboko polityczny charakter, a reżyserka wprost w nim mówi, kogo należy poprzeć w najbliższych wyborach. Data premiery zaplanowana w środku kampanii wyborczej podsyciła jedynie emocje, a samo dzieło zdążyło już dorobić się łatki „antypolskiej produkcji”. Czy jednak ocena ta leży daleko od prawdy, kiedy każdy identyfikujący się z Polską bohater filmu przedstawiony jest tam jako zacofany, prymitywny i bezwzględny gbur, zaś mający naszą ojczyznę w pogardzie kosmopolici przejawiają tam głębokie poczucie altruizmu, humanizmu i bezinteresownej pomocy bliźnieniu?

Co ciekawe, aktorzy obsadzeni w głównych rolach wcielają się tam niemal w samych siebie, bowiem bohater grany przez Macieja Stuhra nazywający „Marsz Niepodległości” „spędem faszystów”, to niemal ten właśnie aktor prywatnie, który na co dzień z pogardą wyraża się o polskich narodowcach, zaś Maja Ostaszewska wcielająca się w rolę lewicowej aktywistki walczącej na rzecz mniejszości, to nadal taka Maja Ostaszewska, tylko wykonująca zawód psychologa, a nie aktora.

Film Agnieszki Holland bazuje na serii kłamstw, oszczerstw, pomówień, niedomówień, czystej fikcji, kompletnym niezrozumieniu podstawowych zagadnień funkcjonowania państwa, nieskończonej naiwności i głębokim uprzedzeniu do Polski narodowej. A jednak powstał i został ciepło przyjęty przez salon warszawskiej koterii.

Tymczasem ogrom filmów o polskich bohaterach zalega z wnioskami w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Państwowym Instytucie Sztuki Filmowej. Na te produkcje nikomu nie śpieszno organizować funduszy, bowiem w Polsce nagrody i uznanie zdobywa się wyłącznie na antypolskich dziełach, zaś pamięć, godność i honor to cechy, które wręcz dyskwalifikują każdy scenariusz. Dlatego też reżyserzy, którzy pragną oddać w swych obrazach ducha polskości, muszą posiłkować się publicznymi zbiórkami, kwestować na rzecz danego dzieła, zabiegać o poparcie polityczne, by na końcu spojrzeć prawdziwe w oczy i zrozumieć, że zazwyczaj nic z tego.

Co leży u podstaw tej absurdalnej rzeczywistości i czy jest jakaś inna droga dla artysty, w którym bije polskie serce? O tym dziś w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy” Piotr Korczarowski porozmawia z reżyserem, Konradem Łęckim, autorem filmu „Wyklęty”.

(Visited 18 times, 1 visits today)

You Might Be Interested In

Other Channels

LEAVE YOUR COMMENT