Ad banner
Ad banner

Ile łączy Rosję z Izraelem?

Kiedy w 1948 r. ostatni brytyjscy żołnierze opuszczali terytorium Palestyny, pozostawiali na miejscu chaos wojny domowej. Rząd w Londynie zrzucił odpowiedzialność na ONZ twierdząc, że nie jest w stanie rozwiązać konfliktu żydowsko-arabskiego. Nikt na Wyspach Brytyjskich nie był tym też szczególnie zainteresowany. Żywotne interesy Anglików koncentrowały się w Egipcie, na terenie którego znajdował się Kanał Sueski oraz na obszarze dawnej Mezopotamii, gdzie powstały liczne pola naftowe. Z punktu widzenia Anglosasów Palestyna nie była warta ceny, którą w ciągu kilku lat po wojnie zapłaciło wielu brytyjskich żołnierzy ginących w potyczkach z żydowskimi rebeliantami i terrorystami. To co Korona uznawała wówczas jedynie za problem, na Kremlu postrzegano jako szansę. Od 1945 r. do Izraela z terenu Związku Sowieckiego wyemigrowało wielu żydów dotychczas głęboko zaangażowanych ideologicznie w krzewienie komunizmu. Sowieci, z Józefem Stalinem na czele wierzyli, że Izrael mógłby zostać przyczółkiem rewolucyjnej idei na Bliskim Wschodzie.

Gdy zaraz po ogłoszeniu niepodległości słabe państwo żydowskie musiało stawić czoła skoordynowanej arabskiej napaści, uratował je właśnie Stalin, nakazując dostawy broni i amunicji wyprodukowanej na terenie bloku sowieckiego. Ogromnym wsparciem okazały się m.in. czechosłowackie samoloty Avia S-199 nazywane przez Izraelczyków „nożem”. Były to stosunkowo nowoczesne maszyny produkowane na podstawie projektu niemieckiego samolotu Messerschmitt 109 G-10, notującego spektakularne zwycięstwa na wszystkich frontach II wojny światowej.

Państwa arabskie, choć słabo uzbrojone i źle dowodzone, dysponowały w owym czasie regularnymi oddziałami, zaś armia Izraela bazowała głównie na oddziałach, które jeszcze przed chwilą prowadziły partyzantkę i działania terrorystyczne. Pod brytyjskim mandatem nie było bowiem mowy o tworzeniu regularnych oddziałów, a tym bardziej sprowadzaniu ciężkiego sprzętu. Dostawy z bloku sowieckiego zmieniły wszystko. Po latach słynna premier Izraela, Golda Meir powiedziała, że: „bez względu na radykalną zmianę stosunku ZSRR (…) nic nie może zmienić obrazu przeszłości. Kto wie, czy wygralibyśmy bez czechosłowackiej broni i amunicji?”

Mimo, że dziś gwarantem istnienia Izraela są przede wszystkim Stany Zjednoczone, w państwie żydowskim wciąż istnieje wiele sentymentów wobec Rosji. Potwierdza to m.in. organizacja 75 rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau, którą z Polski przeniesiono na Bliski Wschód. Dlaczego? Choćby dlatego, że władze III RP sprzeciwiły się zaproszeniu do naszego kraju prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina. W rezultacie to prezydent Andrzej Duda nie został zaproszony na obchody, a Władimir Putin był gościem honorowym uroczystości w Jerozolimie.

Dotychczas Izrael nie zdecydował się również na nałożenie sankcji na Rosję, ani tym bardziej na dostawy broni dla Ukrainy, choć logiem izraelskich firm sygnowana jest spora część światowego arsenału. Być może asekuracyjna postawa rządu państwa położonego w Palestynie wynika z obaw przed utratą kontroli nad pograniczem syryjskim, gdzie karty wciąż rozdaje się na Kremlu. Jednocześnie oddziaływanie Amerykanów w regionie zdaje się słabnąć, a wzrasta rola Iranu. To również może spędzać sen z powiek polityków z Tel-Avivu i Jerozolimy, co jednocześnie tłumaczyłoby prowadzenie wielowektorowej polityki, z której Izrael słynie od lat.

Ile zatem wiemy o Izraelu i jego relacjach z Rosją? Jaka jest historia tej skomplikowanej relacji i czego możemy spodziewać się teraz, kiedy polityka zagraniczna wielu państw ulega przeorientowaniu i ugruntowaniu? O tym dziś w programie Piotra Korczarowskiego opowie Sylwia Gorlicka, doktorantka UW, specjalizująca się w obszarze poradzieckim oraz Bliskim Wschodzie.

(Visited 50 times, 1 visits today)

You Might Be Interested In

Other Channels

LEAVE YOUR COMMENT