Kandydujesz? Wyzbądź się własnego zdania!

Posiadanie własnych, zdecydowanych poglądów przez polityka może być niekiedy największą przeszkodą w jego działalności. Jeżeli jeszcze te poglądy są niezgodne z nurtem mainstreamu, o karierze można raczej zapomnieć zwłaszcza, gdy reprezentowane przez niego nawet antysystemowe ugrupowanie postanowi się "ucywilizować".

Czas na wybory. Wracają potwory! – Komentarz Konieczny!

Większość Polaków powróciła już z wakacyjnych wyjazdów i trafiła w sam środek przedwyborczego starcia polityków, zbierania podpisów i innych wydarzeń związanych z zaplanowanymi na 15 października wyborami. Minął już termin rejestracji komitetów wyborczych, uprawnionych do zgłaszania kandydatów, a w środę 6 września upłynie termin rejestracji kandydatów do Sejmu i Senatu.

Kampania strachu i nienawiści

Rozpoczęła się kampania wyborcza, której ton nadają kolejne pomysły partii rządzącej. Tym razem jednak nie chodzi już o rozdawnictwo pieniędzy w programach socjalnych czy kolejne "innowacje" Mateusza Morawieckiego, wprowadzające np. "Nowy Polski Ład", który zamiast wesprzeć przedsiębiorczość, stał się zmorą wielu branż.

Polska może i jedna, ale narodów już kilka

Spore kontrowersje wywołało ostatnio obchodzone w Polsce święto ukraińskiej niepodległości. Z jednej strony bowiem w mediach nadal dominuje nurt pełnego wsparcia dla wszelkiej aktywności na rzecz Ukrainy, a z drugiej wielu Polaków już teraz czuje się przez to, niczym obywatele drugiej kategorii. Jaki bowiem naród huczniej świętuje niepodległość sąsiadów, niż swoją własną? A to właśnie dobitnie było widać podczas minionej rocznicy ukraińskiego święta, gdy w najbardziej prestiżowych miejscach, największych miast w Polsce, odbyły się uroczystości połączone z koncertami i politycznymi wystąpieniami, dedykowanymi naszym sąsiadom z Ukrainy. Wszystko za pieniądze polskiego podatnika i często w obcym. W dodatku przy pełnym poparciu władz lokalnych i ogólnopolskich,

Czy wciągną nas do wojny z Białorusią?

Wiele lat temu Zachód wydał wyrok na Białoruś. „Ostatni dyktator Europy”, Aleksandr Łukaszenka musi zostać obalony, a jego kraj czeka rabunkowa transformacja w stylu tej, którą przeżyli Ukraińcy i Polacy. Począwszy od kadencji lat 2005-2007, wszystkie kolejne rządy III RP podporządkowywały swe polityczne plany owej koncepcji obalenia Łukaszenki. Na główne narzędzie rozsadzania białoruskiego systemu wybrano polską mniejszość narodową, której dywersyjna działalność rozpoczęła się z chwilą przejęcia kontroli przez agentów Zachodu nad Związkiem Polaków na Białorusi. Początkowo ograniczano się jedynie do oczerniania wizerunku Łukaszenki oraz konsolidacji środowisk opozycyjnych pod przewodnią rolą kilku polskojęzycznych publikatorów, których rzekomi „dziennikarze” często zostawali „mułami” transferującymi w ręce białoruskiej opozycji spore ilości gotówki. Niekiedy trafiali oni za to do więzienia, co tylko wzmagało narracje o „bezwzględnej dyktaturze z wieloma więźniami politycznymi”. W międzyczasie powstała też telewizja, która za pieniądze polskiego podatnika, każdego dnia nadawała z terenu Polski program w języku białoruskim, niczym radio Wolna Europa, uświadamiające zamkniętych za Żelazną Kurtyną obywateli o tragizmie ich położenia i szczodrych siłach Zachodu, czekających na sygnał, by pomóc w obaleniu reżimu.

Czym nas zaskoczą najbliższe wybory?

Wielkimi krokami zbliża się ogłoszenie terminu wyborów, a tym samym oficjalne rozpoczęcie kampanii wyborczej, która tak naprawdę trwa już w najlepsze, co widać zarówno w mediach, jak i na ulicach polskich miast. Choć nadal pojawiają się wątpliwości, czy wybory w ogóle się odbędą - groźba prowokacji i wprowadzenia stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej wcale się nie oddaliła - to jednak wszystkie partie szykują się do wyborczego maratonu.

Czyja będzie Polska?

„Ukropol” i „Ukropolin” to terminy, które coraz częściej pojawiają się w komentarzach dotyczących Polski. Inspirowane są gwałtownie zmieniającą się strukturą etniczną naszego kraju, oraz stosunek władz RP do niektórych nacji. Samo słowo „Polin”, występujące zarówno w języku jidysz, jak i hebrajskim, wielokrotnie padało z ust najwyższych oficjeli państwa polskiego. Przez długi czas używano go w odniesieniu do pewnej enklawy kulturowej, jaką znaleźli sobie żydzi na terenie Rzeczypospolitej. Później stało się wręcz oficjalną nazwą Polski używaną w kręgach filosemickich. Próbowano w ten sposób znaleźć wspólny mianownik dla kulturowego dziedzictwa Polaków i Żydów zamieszkujących ziemie nad Wisłą. Coraz częściej zdarza się jednak, że słowo „Polin” pada z ust polityków jako zamiennik nazwy naszego kraju. Sam prezydent Duda, kierując swe przesłanie do Żydów, tak właśnie nazywał Polskę, a ostatnio nieopatrznie tak nazwał Polskę, gdy zwracał się do Polaków. Trudno więc dziwić się spekulacjom poddającym w wątpliwość fakt, do kogo tak naprawdę należy Polska?

Jak długo Kaczyński z Tuskiem będą szantażować Polaków?

4 czerwca ulice Warszawy wypełnił tłum, który przybyły na wezwanie Donalda Tuska. W opinii wielu komentatorów był to jednak marsz sprzeciwu wobec władzy Prawa i Sprawiedliwości zorganizowany ponad podziałami. Media rządowe - w kontrze do triumfalnej narracji opozycji - skupiły się na eksponowaniu nienawiści demonstrantów oraz straszeniu, że tak jak w 1992 "agenci chcą obalić rząd".

Przedwyborczy karnawał oskarżeń politycznych

Niedawno obchodziliśmy 13. rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem, której kulisów wciąż nie znamy. PiS podtrzymuje narrację, że był to rosyjski zamach, inni natomiast winią pilotów, pogodę, stan techniczny samolotu, czy procedury. A są też i tacy, którzy odpowiedzialności szukaliby za granicą Polski, tyle że na zachodzie, a nie wschodzie. Do tej plejady potencjalnych scenariuszy ostatnio krytycy PiSu dołączają też zarzuty o naciskach formułowanych przez Lecha Kaczyńskiego i gen. Andrzeja Błasika na załogę, w tym przede wszystkim pilotów rządowego Tupolewa. W obliczu ostatnich roszad politycznych, wątek smoleński jest jednak najmniejszym obecnym zmartwieniem Jarosława Kaczyńskiego. W kręgach Zjednoczonej Prawicy coraz częściej komentowany jest plan ewentualnego sojuszu Solidarnej Polski z Konfederacją. To oczywiście opcja, na wypadek, gdyby nie doszło do porozumienia z PiSem ws. Wspólnych list wyborczych. Z kolei z od polityków Konfederacji możemy usłyszeć, że rozważano taki scenariusz, ale nie jest on już aktualny. W kuluarach słychać też teorie o potencjalnej koalicji samego PiSu z Konfederacją. Czy to jest właśnie powodem radykalnej zmiany nastawienia Sławomira Mentzena wobec obozu Zbigniewa Ziobry? A może Konfederacja po prostu nie chce podzielić losu poprzednich koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości, unikając na wszelki wypadek sojuszu z choćby byłymi politykami tej formacji?

Kaczyński żąda Ministerstwa Prawdy?

2023 to rok, który będzie obfity w wydarzenia polityczne - z głównym, tj. wyborami do parlamentu na czele. Ostatnie lata pokazały jednak, że Polska coraz bardziej staje się "fasadą demokracji". Restrykcje związane z popularnym przez ostatnie 2 lata mikrobem, dotykające podstawowych swobód obywatelskich, jak wolność zgromadzeń, przemieszczania się, a także próby ograniczania wolności słowa, które po wybuchu wojny na Ukrainie nabrały rozpędu wskazują, że coraz realniejsza staje się wizja G. Orwella z powieści "Rok 1984". Niedawno rząd Prawa i Sprawiedliwości przedstawił projekt, którego wzorca również można szukać w Orwellowskim "Ministerstwie Prawdy". Chodzi o wprowadzenie odpowiedzialności karnej za szerzenie dezinformacji, pod którą można podpiąć niemal każdą treść stojącą w opozycji do oficjalnej narracji.

500+? To już za mało! Tusk obiecuje mieszkania!

Partie polityczne rozpoczęły kampanię wyborczą. Ruszyła więc walka o głosy obywateli. Nijaka programowo Platforma Obywatelska, która nie cieszy się sympatią ani prawicowego, ani lewicowego elektoratu, postanowiła wyjść naprzeciw oczekiwaniom roszczeniowego pokolenia "Z" (nie mylić z symboliką rosyjskiej inwazji) prezentując swój nowy postulat: „mieszkanie prawem, nie towarem”, co ma pozyskać część głosów, na które liczy lewica. Jak jednak wskazują reakcje internautów, to płonne nadzieje, gdyż wieloletnia bezideowość tego ugrupowania została zapamiętana przez obie strony politycznej barykady i w obliczu dawniej głoszonych przez PO liberalnych, wolnorynkowych haseł, ta „nowa twarz społecznej sprawiedliwości" zdaje się wywoływać jedynie śmiech. Mawiają jednak, że „tonący brzytwy się chwyta”, więc może jesteśmy właśnie świadkami powolnego tonięcia okrętu z Donaldem Tuskiem u steru?

Cenzura zaskoczyła „tłuste koty systemu”

Obóz władzy zdaje się w ostatnim czasie wykazywać sporą dozą hipokryzji. Politycy PiS razem z redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej”, Tomaszem Sakiewiczem wykrzykują od kilku dni w Brukseli, że należy podjąć walkę z cenzurą jakiej za sprawą stacji TVN doświadczają ostatnio dziennikarze reżimowych mediów. Chodzi tu przede wszystkim o pozwy wystosowane przez markę koncernu WarnerBros.Discovery, w których znalazł się m.in. zapis zakazujący krytyki pracy TVNu. Należąca do Amerykanów stacja telewizyjna weszła na drogę sądową z mediami PiSu po szeregu oszczerstw sugerujących, że jest to „stacja Putina”, która „głosi kłamstwa”.

Sośnierz: „Możliwości Stalina kol. Mentzen nie ma, ale metody podobne”

Dobromir Sośnierz, poseł Konfederacji (Wolnościowcy) zwraca uwagę, że już w grudniu uprzedzał, iż prawybory Nowej Nadziei są „niepoważnie organizowane, bo wszystkie karty zostały położone po stronie organizatorów” i nie bardzo było jak się bronić przed ewentualnymi fałszerstwami. Teraz – zdaniem Sośnierza – wszystko jest już jasne. „Było widać najwyraźniej w Legnicy, ale też w innych miejscach, że nie są to uczciwe wybory, że przewaga informacyjna jest po jednej stronie, że de facto nie jest to żadne, jak się starał sugerować nasz toruński kolega jakieś oddanie głosu ludziom, że zapytanie ich o zdanie, kto ma być jedynką, tylko przywożenie ludzi autokarami z różnych partii, przegłosowywanie się siłowo tam, gdzie przecież pan Tyszka swoich wyborców miał ze 20 czy 30, a resztę to mu przywiózł Ruch Narodowy.

2023: Wyzwania dla Polski – wykład dr Sykulskiego i Pitonia

2023 r. przyniósł Polakom sporo obaw i niepewności. Wielu ludzi wciąż z przerażeniem patrzy na rosnące ceny energii oraz paliw płynnych, a przecież to dopiero początek drożyzny. Wciąż rząd Mateusza Morawieckiego ratuje rynek zgromadzonymi wcześniej rezerwami strategicznymi, które prawdopodobnie posłużą aż do czasu wyborów parlamentarnych. A jeśli skończą się wcześniej, to można przecież dodać jeszcze kilka procent do obecnego wskaźnika inflacji proponując gospodarstwom domowym w Polsce (niekoniecznie polskim) dodatek na pokrycie wzrostu cen energii, albo dosłownie czegokolwiek, jak to miało miejsce w przypadku dodatku, który rzekomo był wypłacany na zakup węgla, ale beneficjent mógł zdecydować na co chce wydać te pieniądze.

Ile mogą posłowie i po co nam oni?

Prawyborczy wyścig Nowej Nadziei o pierwsze miejsca na listach Konfederacji trwa w najlepsze, dzięki czemu już teraz możemy poczuć przedsmak nadciągających wyborów. Coraz więcej ludzi zadaje sobie jednak pytanie – czy mają one w ogóle jakikolwiek sens? Wszak zbyt często słyszymy z ust polityków obietnice, których wykonalność rozbija się o rzeczywistość sprowadzoną do zdania, iż poseł tak naprawdę nic nie może. Czy zatem jest to jedynie wyścig do koryta? A może zdarzają się ideowi ludzie, którzy na przekór wszystkiemu chcą głosić swoje wartości? Czy takich jednak kandydatów wyborcy umieją dostrzec i docenić? Czy wina częściej nie leży właśnie po stronie społeczeństwa, które dokonując wyboru swych przedstawicieli najczęściej nie słucha tego, co mają do powiedzenia, lecz tego co chce się usłyszeć? Jak w takim razie zachować autentyzm w kampanii wyborczej? Jak przekonać innych, że nasze deklaracje nie są tylko frazesem odmienianym przez wszystkie przypadki, lecz tym, na czym naprawdę nam zależy? I wreszcie jaki ma to sens, jeśli tak wielu polityków zapomina o tym co było dla nich ważne z chwilą otrzymania legitymacji poselskiej, której posiadanie staje się celem samym w sobie?

Nowa Nadzieja czy nowa farsa Mentzena?

Nowatorskim pomysłem na rozwiązanie sporów między partią KORWiN (obecnie Nowa Nadzieja) a rozłamowcami z tej formacji czyli partią Wolnościowcy miały być zarządzone przez Sławomira Mentzena prawybory na liderów list Konfederacji, które przypadły siłom wolnościowym. O ile już na starcie rozłamowcy, kierowani przez Artura Dziambora zadecydowali, że nie wezmą w nich udziału, to wiele innych osób stwierdziło, że prawybory być może są szansą, aby zdobyć dobre miejsca na listach w nadchodzących wyborach.

Ile zostanie z Konfederacji po prawyborach?

Środowisko wolnościowe od zawsze przeżywa podziały, rozłamy i inne wewnątrz-polityczne spory. Ostatnie lata przeniosły jednak stawkę na wyższy poziom, bo już parlamentarnym. Wiosną ubiegłego roku trzech posłów partii KORWiN - Artur Dziambor, Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza - ogłosili swój rozbrat z Januszem Korwinem-Mikke, zakładając partię "Wolnościowcy". Oficjalnie powodem były rozbieżności dot. wypowiedzi prezesa formacji nt. wojny na Ukrainie, jednak konflikt wewnątrz ruchu wolnościowego można było zauważyć już chociażby podczas prawyborów na kandydata na prezydenta z ramienia Konfederacji, gdy część działaczy partii KORWiN przerzuciła głosy na Artura Dziambora zamiast na Grzegorza Brauna.

Debata geopolityczna o losie Polski – Sykulski, Kulińska, Zapałowski, Kowalski, Szlachtowicz, Poneta

Wydarzenia ostatnich lat dobitnie wskazują, że do tej pory żyliśmy w zupełnie spokojnych czasach, jednak pełzający kryzys ekonomiczny, globalna epidemia nowego wirusa, pełnoskalowa wojna na wschodzie Europy oraz wysokie niedobory surowców energetycznych spowodowały, że dotychczasowa, dobrze ugruntowana równowaga polityczna chwieje się w posadach, co nie tylko ma wpływ na stabilność gospodarek wielu państw świata, ale i niepewną przyszłość ich obywateli. Trudno bowiem obecnie przewidzieć, w którym kierunku potoczą się wydarzenia na Ukrainie, jak Europa poradzi sobie z niedoborami energii, które gospodarki przetrwają kryzys ekonomiczny i czy będą to jedyne zmartwienia, jakimi powinniśmy zaprzątać sobie głowy, ale z pewnością warto o tym rozmawiać. Dlatego dziś w ramach krakowskiej debaty geopolitycznej o losie Polski i Polaków rozmawiać będą: dr Lucyna Kulińska, dr Leszek Sykulski, dr Andrzej Kowalski, prof. Andrzej Zapałowski i Andrzej Poneta, a nad przebiegiem dyskusji czuwać będzie red. Piotr Szlachtowicz.

Pitoń mocno o prawyborach! Czy Mentzen zorganizował „teatr”?

Sebastian Pitoń z "Góralskiego Veta" został pozbawiony prawa uczestnictwa w prawyborach partii KORWiN.