Ad banner
Ad banner

Znów gorąco na pograniczu polsko-białoruskim

Relacje polsko-białoruskie są napięte już trzeci rok: po próbie destabilizacji naszego wschodniego sąsiada przez siły zachodnie w 2020 roku w drodze „kolorowej rewolucji”, Białoruś rozpoczęła zwalczanie polskich wpływów, a ze strony polskiej trwa stopniowe zamrażanie relacji na kolejnych płaszczyznach, w tym na polu gospodarczym, co uległo intensyfikacji po rozpoczęciu wojny na Ukrainie.

Od kilku tygodni Białoruś jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski – przynajmniej wedle rządowej propagandy. Takim zagrożeniem mają być zwłaszcza znajdujące się na jej terytorium oddziały PMC „Wagner”. Temperatura debaty na ten temat wyraźnie się podniosła po tym jak ostatnio polską przestrzeń powietrzną w rejonie Białowieży przekroczyły śmigłowce białoruskiej armii.

Biorąc pod uwagę wcześniejsze wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego o „gotowości do odcięcia Białorusi”, co miałoby oznaczać całkowite zamknięcie granicy, sytuacja przybiera niepokojący obrót, grożąc realizacją wspomnianego scenariusza. Jednocześnie od miesięcy trwają rozważania, czy rząd Prawa i Sprawiedliwości nie przeprowadzi prowokacji na granicy polsko-białoruskiej, aby wprowadzić stan wyjątkowy i odsunąć w czasie zbliżające się wybory parlamentarne. Zapowiedzi polskiego ministra idealnie wpisują się w takie rozwiązanie.

Czy jednak rzeczywiście demonizowana Białoruś jest tak wrogo nastawiona do Polski? I w czyim interesie leżą graniczne prowokacje? O tym opowie Krzysztof Tołwiński, prezes partii Front, który niedawno wrócił z terenu Białorusi.

(Visited 119 times, 1 visits today)

You Might Be Interested In

Other Channels

LEAVE YOUR COMMENT