Ile mogą posłowie i po co nam oni?

Prawyborczy wyścig Nowej Nadziei o pierwsze miejsca na listach Konfederacji trwa w najlepsze, dzięki czemu już teraz możemy poczuć przedsmak nadciągających wyborów. Coraz więcej ludzi zadaje sobie jednak pytanie – czy mają one w ogóle jakikolwiek sens? Wszak zbyt często słyszymy z ust polityków obietnice, których wykonalność rozbija się o rzeczywistość sprowadzoną do zdania, iż poseł tak naprawdę nic nie może. Czy zatem jest to jedynie wyścig do koryta? A może zdarzają się ideowi ludzie, którzy na przekór wszystkiemu chcą głosić swoje wartości? Czy takich jednak kandydatów wyborcy umieją dostrzec i docenić? Czy wina częściej nie leży właśnie po stronie społeczeństwa, które dokonując wyboru swych przedstawicieli najczęściej nie słucha tego, co mają do powiedzenia, lecz tego co chce się usłyszeć? Jak w takim razie zachować autentyzm w kampanii wyborczej? Jak przekonać innych, że nasze deklaracje nie są tylko frazesem odmienianym przez wszystkie przypadki, lecz tym, na czym naprawdę nam zależy? I wreszcie jaki ma to sens, jeśli tak wielu polityków zapomina o tym co było dla nich ważne z chwilą otrzymania legitymacji poselskiej, której posiadanie staje się celem samym w sobie?

Korwin-Mikke: „Chcieli usunąć mnie i Brauna, by wejść do koalicji z PiSem”

Janusz Korwin-Mikke oskarżany ostatnio przez swych partyjnych towarzyszy o sabotowanie kampanii wyborczej Konfederacji twierdzi, że mniejsze od oczekiwanego poparcie dla ich ugrupowania jest efektem działań Witolda Tumanowicza, szefa sztabu wyborczego Konfederacji. Za przykład Korwin-Mikke podaje tu skandal, który wybuch wokół jego domniemanej wypowiedzi podczas spotkania założycielskiego fundacji „Patriarchat”. Politykowi zarzucano nie tylko słowa wyrwane z kontekstu, ale też takie, których on sam nigdy nie wypowiedział. Będąc jeszcze posłem Konfederacji, a zarazem jednym z liderów ugrupowania, Janusz Korwin-Mikke zażądał wówczas prawa do sprostowania oraz pozwania mediów i polityków, którzy powielają fałszywą narrację. Szef sztabu wyborczego miał mu tego zabronić, choć już wtedy pojawiły się pogłoski, że Korwin-Mikke celowo wygłaszał niepopularne tezy, by zaszkodzić Konfederacji. Nie było jednak zgody na proces w trybie wyborczym, który w tamtym momencie był jedyną drogą obrony.

Wybory? To dopiero początek!

Nie ochłonęliśmy jeszcze po wyborach parlamentarnych i najdłuższym w dziejach III RP procesie powyborczego przekazania władzy, a już na horyzoncie rysują się kolejne elekcje: samorządowa i europarlamentarna. Opozycja pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego zwiera szeregi i szykuje się do obrony przynajmniej kilku sejmików wojewódzkich w wyborach, które odbędą się 7 kwietnia, zaś nowa koalicja ostrzy sobie zęby na mandaty radnych i funkcje w zarządach województw.

Sośnierz: „Możliwości Stalina kol. Mentzen nie ma, ale metody podobne”

Dobromir Sośnierz, poseł Konfederacji (Wolnościowcy) zwraca uwagę, że już w grudniu uprzedzał, iż prawybory Nowej Nadziei są „niepoważnie organizowane, bo wszystkie karty zostały położone po stronie organizatorów” i nie bardzo było jak się bronić przed ewentualnymi fałszerstwami. Teraz – zdaniem Sośnierza – wszystko jest już jasne. „Było widać najwyraźniej w Legnicy, ale też w innych miejscach, że nie są to uczciwe wybory, że przewaga informacyjna jest po jednej stronie, że de facto nie jest to żadne, jak się starał sugerować nasz toruński kolega jakieś oddanie głosu ludziom, że zapytanie ich o zdanie, kto ma być jedynką, tylko przywożenie ludzi autokarami z różnych partii, przegłosowywanie się siłowo tam, gdzie przecież pan Tyszka swoich wyborców miał ze 20 czy 30, a resztę to mu przywiózł Ruch Narodowy.

Linia zdrady Tuska czy głupota Błaszczaka?

Jednym z elementów przedwyborczej rozgrywki rządu Prawa i Sprawiedliwości jest ujawnianie różnego rodzaju tajnych dokumentów. I tak na potrzeby serialu Michała Rachonia "Reset" ujawniono dokumenty polskiej dyplomacji, a na potrzeby kampanii wyborczej ministra obrony Mariusza Błaszczaka odtajniono polskie plany wojenne z czasów rządów PO. Politycy partii rządzącej wykorzystują je teraz propagandowo, przekonując, że Donald Tusk w wypadku konfliktu zbrojnego chciał oddać bez walki cały obszar na wschód od Wisły, który stałby się sceną zbrodni i grabieży ze strony wojsk rosyjskich.

Braun pod ostrzałem. Jaki będzie finał?

Czy to już szczyt możliwości systemu i jego agend, czy może to dopiero początek ataku na polityka Konfederacji?

Korwin-Mikke: „Ta partia stanie się z wolna sektą jakichś Wiplerjugend”

Janusz Korwin-Mikke zapytany o przyszłość Konfederacji w kontekście niedawnej wypowiedzi Sławomira Mentzena, który w jednym z wywiadów stwierdził, że nie dostrzega już synergii działań i elektoratów Nowej Nadziei oraz Konfederacji Korony Polskiej ze względu na czyny posła Brauna odpowiada, że: „to co kolega Braun robi z gaśnicą nie ma wielkiego wpływu na przyszłości Polski, bo zgaszono tam 9 płomyków i to wszystko. Natomiast to, że kolega Mentzen się wycofał z większości postulatów partii KORWiN [obecnie Nowa Nadzieja – przyp. red.] i zaczął twierdzić, że to jest żart, to uderza w serce partii, to jest uderzenie w program, to znaczy, że jesteśmy niepoważni i moim zdaniem – dodaje Janusz Korwin Mikke – jest to znacznie, znacznie gorsze, niż to, co robi kolega Braun”.

Cenzura zaskoczyła „tłuste koty systemu”

Obóz władzy zdaje się w ostatnim czasie wykazywać sporą dozą hipokryzji. Politycy PiS razem z redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej”, Tomaszem Sakiewiczem wykrzykują od kilku dni w Brukseli, że należy podjąć walkę z cenzurą jakiej za sprawą stacji TVN doświadczają ostatnio dziennikarze reżimowych mediów. Chodzi tu przede wszystkim o pozwy wystosowane przez markę koncernu WarnerBros.Discovery, w których znalazł się m.in. zapis zakazujący krytyki pracy TVNu. Należąca do Amerykanów stacja telewizyjna weszła na drogę sądową z mediami PiSu po szeregu oszczerstw sugerujących, że jest to „stacja Putina”, która „głosi kłamstwa”.

Jaki wpływ ma zagranica na wybory w Polsce?

Jeszcze kilka miesięcy temu, o czym mało kto pamięta, Prawo i Sprawiedliwość podnosiło temat "niemieckiej ingerencji w wybory parlamentarne". Sprawa bardzo szybko ucichła, ale fakt, iż siły ościenne są głęboko zainteresowane tym, kto po 15 października będzie rządził Polsk, został odnotowany. Najważniejszą z owych „sił” usiłujących moderować polską rzeczywistość polityczną jest obecnie Ukraina. "Wojna zbożowa" rozpętana zalewem naszego rynku przez tanie, ale też niskiej jakości zboże z Ukrainy, doprowadziła do radykalnej zmiany retoryki wyborczej. Z przestrzeni politycznej zniknęły promowane dotychczas proukraińskie hasła, a zastąpiła je narracja o obronie interesów polskich przedsiębiorców i rolników.

Niszczyli Leppera, teraz biorą się za Brauna!

Czy poseł Braun kroczy zabójczą ścieżką Andrzeja Leppera? Prawo i Sprawiedliwość przed laty udowodniło już, że nie cofnie się przed niczym, aby zniszczyć niewygodnego parlamentarzystę. Czy Grzegorz Braun dostrzega zagrożenie?

Uniosceptycy w drodze do Europarlamentu

W całej Europie trwają protesty przeciwko forsowanemu przez Brukselę projektowi tzw. "Zielonego Ładu". Przypomnijmy, że jest to pakiet rozwiązań, które mają ograniczyć emisję dwutlenku węgla, jednocześnie narażając tym na straty całą europejską gospodarkę: od rolnictwa przez energetykę po transport. Nic więc dziwnego, że powoduje to wzburzenie różnych grup społecznych w wielu państwach Starego Kontynentu. Komisja Europejska dotychczas poczyniła jednak ledwie pozorne ustępstwa względem np. protestujących rolników i najwyraźniej nie zamierza zawrócić z raz obranej drogi.

Przedwyborczy karnawał oskarżeń politycznych

Niedawno obchodziliśmy 13. rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem, której kulisów wciąż nie znamy. PiS podtrzymuje narrację, że był to rosyjski zamach, inni natomiast winią pilotów, pogodę, stan techniczny samolotu, czy procedury. A są też i tacy, którzy odpowiedzialności szukaliby za granicą Polski, tyle że na zachodzie, a nie wschodzie. Do tej plejady potencjalnych scenariuszy ostatnio krytycy PiSu dołączają też zarzuty o naciskach formułowanych przez Lecha Kaczyńskiego i gen. Andrzeja Błasika na załogę, w tym przede wszystkim pilotów rządowego Tupolewa. W obliczu ostatnich roszad politycznych, wątek smoleński jest jednak najmniejszym obecnym zmartwieniem Jarosława Kaczyńskiego. W kręgach Zjednoczonej Prawicy coraz częściej komentowany jest plan ewentualnego sojuszu Solidarnej Polski z Konfederacją. To oczywiście opcja, na wypadek, gdyby nie doszło do porozumienia z PiSem ws. Wspólnych list wyborczych. Z kolei z od polityków Konfederacji możemy usłyszeć, że rozważano taki scenariusz, ale nie jest on już aktualny. W kuluarach słychać też teorie o potencjalnej koalicji samego PiSu z Konfederacją. Czy to jest właśnie powodem radykalnej zmiany nastawienia Sławomira Mentzena wobec obozu Zbigniewa Ziobry? A może Konfederacja po prostu nie chce podzielić losu poprzednich koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości, unikając na wszelki wypadek sojuszu z choćby byłymi politykami tej formacji?

„Ukrainizacja Polski” – czasowo czy trwale?

Pojęcie "ukrainizacji Polski" kwestionuje niemal każde ugrupowanie polskiej sceny politycznej. Nawet reprezentowany przez Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka tzw. "antysystem" nie dostrzega problemu. Jedynym posłem w Sejmie RP, który przestrzega przed zagrożeniem, a jednocześnie wprowadził pojęcie "ukrainizacji" na salony polityczne, jest Grzegorz Braun. Choć prowadzona przez niego Konfederacja Korony Polskiej jest razem z Ruchem Narodowym oraz Nową Nadzieją, trzecią częścią Konfederacji, w punkcie percepcji roli Polski, jako sojusznika Ukrainy, nie może liczyć na poparcie koalicjantów.

Braun: „Jest plan na ostateczne rozwiązanie kwestii opozycji względem PO-PiSu”

Zdaniem lidera Konfederacji Korony Polskiej nowa ordynacja wyborcza, która zmienia obecne czterdzieści jeden w sto okręgów jest "planem ostatecznego rozwiązania kwestii jakiejkolwiek opozycji względem PO-PiSu" i dotyczyć ma wszystkich ugrupowań, które wychodzą poza kontrakt Okrągłego Stołu i nie wywodzą swych struktur z szeregów tzw. "bandy czworga".

W politycznym maratonie z samorządu do Europarlamentu

Jeszcze dobrze nie umilkły echa kampanii samorządowej, a politycy w Polsce już zmienili narrację na tę prowadzącą do Europarlamentu. Wybory zaplanowano na 9 czerwca, ale już 2 maja mija termin składania do organów administracji państwa list kandydatów wraz z podpisami poparcia dla poszczególnych komitetów. Pomimo tego, że termin wyborów jest znany od dawna, niektóre formacje parlamentarne konstruują swe listy w ostatniej chwili i czasem komitetom brakuje chętnych do kandydowania w okręgach, gdzie szansa na mandat jest niewielka.

Polacy żądają wolności, suwerenności i normalności! – Relacja LIVE z manifestacji w Warszawie

W okresie przedwyborczym Polacy coraz częściej wychodzą na ulice i demonstrują swoje poglądy w tym trudnym czasie dla Polski. Dzisiaj pod hasłem "Dzień Wolności i Suwerenności - Normalności" Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna ma wraz z wieloma innymi środowiskami przemaszerować przez ulice Warszawy i dać wyraz swoim poglądom. Manifestacja ma być poświęcona trzem tematom: na początku, pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej manifestanci będą protestować przeciwko "dyktaturze europejskiej". Drugi przystanek marszu zaplanowano pod siedzibą polskiego banku centralnego - Narodowego Banku Polskiego, gdzie ma zostać wyrażony sprzeciw wobec likwidacji gotówki i wprowadzenia euro. Wreszcie, marsz przejdzie pod Pałac Prezydencki, gdzie padną akcenty antywojenne oraz znane hasło "Stop ukrainizacji Polski".

Bosak z Mentzenem dopięli swego?

Wieczór wyborczy był dla wielu zaskoczeniem, lecz o ile w większości sztabów panowała mniej lub bardziej umiarkowana radość, to powodów do świętowania szczególnie nie było widać w sztabie wyborczym Konfederacji. Formacja ta uzyskała według wstępnych wyników niecałe 7 procent poparcia, co jest wynikiem zbliżonym do tego sprzed czterech lat, choć ambicje liderów tego ugrupowania sięgały "trzeciej siły politycznej w Polsce", co przede wszystkim miało znaleźć potwierdzenie w dwucyfrowym wyniku. Sam Sławomir Mentzen przyznał, że ten wynik jest porażką. Zwłaszcza, że jego ugrupowanie prawdopodobnie nie będzie skupiać na sobie oczekiwanej uwagi w przyszłym parlamencie.

Dziambor: „Prawie zbankrutowaliśmy państwo”

„Ktokolwiek obejmie władzę po Prawie i Sprawiedliwości w 2023 r. będzie musiał Polakom powiedzieć, że koniec tych wszystkich socjali, że prawie zbankrutowaliśmy, o ile nie zbankrutowaliśmy państwa, więc teraz będzie trzeba niestety z tego zrezygnować i znaleźć inne rozwiązanie” – mówi poseł Artur Dziambor z Konfederacji.

Czym nas zaskoczą najbliższe wybory?

Wielkimi krokami zbliża się ogłoszenie terminu wyborów, a tym samym oficjalne rozpoczęcie kampanii wyborczej, która tak naprawdę trwa już w najlepsze, co widać zarówno w mediach, jak i na ulicach polskich miast. Choć nadal pojawiają się wątpliwości, czy wybory w ogóle się odbędą - groźba prowokacji i wprowadzenia stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej wcale się nie oddaliła - to jednak wszystkie partie szykują się do wyborczego maratonu.