Ad banner
Ad banner

Jak daleko posuną się Rosjanie?

Mija właśnie okrągły rok wojny na Ukrainie, która z lokalnego konfliktu przerodziła się w starcie Federacji Rosyjskiej z wojskami NATO. Co prawda żołnierze państw zachodnich wciąż stanowią znikomą część sił walczących po stronie reżimu w Kijowie, ale styl walki ukraińskiej armii oraz docierające do jej jednostek zachodnie uzbrojenie czyni starcie z Rosjanami swoistym sprawdzianem dla sił Paktu Północnoatlantyckiego. Sam fakt, że „specjalna operacja wojskowa”, która miała potrwać maksymalnie parę tygodni, przeistoczyła się w całoroczną wojnę i nic nie wróży rychłego jej końca dowodzi, że Rosjanie nie spodziewali się takiego oporu ze strony Ukrainy. Przede wszystkim nie spodziewali się jednak konsolidacji świata Zachodniego w reakcji na konflikt zbrojny w państwie, które jedynie dla kilku krajów Europy Środkowej odgrywało strategiczną rolę.

O ile jednak kolejne pakiety sankcji nakładanych przez Zachód na Federację Rosyjską zdają się nie przynosić efektu, to już dostawy nowoczesnej techniki wojskowej dla ukraińskiej armii, mają kluczowe znaczenie dla kontynuowania konfliktu. Przywódcy NATO zapewne liczą na powtórkę scenariusza z Afganistanu, gdzie Związek Radziecki po dziesięciu latach interwencji musiał w końcu uznać swą porażkę. U schyłku zimnej wojny starano się jednak nie eskalować konfliktu na inne kraje regionu, a służby specjalne USA pilnowały, by nikt nie powiązał ich państwa ze wsparciem przesyłanym afgańskim Talibom. Dziś jednak podobnych skrupułów próżno szukać w dyplomacji któregokolwiek z państw. Od początku wojny było wiadome kto z kim walczy, a jedynym pytaniem, na które odpowiedzi pilnie strzeże się przed opinią społeczną jest to – o co toczy się ta wojna? Pod tym względem obie strony konfliktu idą w zaparte ze swymi kłamstwami, bowiem nie tylko nie chodzi o żadną „denazyfikację”, ale i „wsparcie ukraińskiej demokracji”. Jeśli za kilka lat dojdzie do konfrontacji Zachodu ze Wschodem, gdzie za „Wschód” należy uznać przede wszystkim Chińską Republikę Ludową, to cel ukraińskiego konfliktu okaże się nader oczywisty. Tymczasem możemy obserwować jedynie próbę sił i rywalizację gospodarek.

Ostatnio jednak nieco częściej mówi się o jawnym zaangażowaniu Polski w toczący się u naszych granic konflikt. O ile europejskie państwa NATO są temu przeciwne, to nasi „partnerzy zza oceanu” chętnie widzieliby eskalację wojny na nasze terytorium, zaś Rosja ustami swych polityków i publicystów często odnosi się do kwestii polskich granic, które „w każdej chwili można zmienić”. W powietrzu wciąż wisi też groźba użycia taktycznych ładunków jądrowych przez Federację Rosyjską, bowiem Władimir Putin już kilka lat temu tłumaczył w jednym z wywiadów, że choć wojna atomowa byłaby czymś strasznym, jest ona do przyjęcia w rosyjskiej strategii obrony, bo jak zaznaczył: „Nawet jeśli świat ulegnie w takiej wojnie anihilacji, to na cóż on Rosjanom bez Rosji?”.

Na ile zatem pozwolą sobie Amerykanie, by docisnąć Rosję i jak daleko posuną się Rosjanie, by wygrać wojnę z Zachodem? O tym dziś w programie Piotra Korczarowskie z cyklu: „Dokąd Zmierzamy”, opowie Józef Białek, właściciel wydawnictwa „Wektory” oraz autor wielu książek, w tym m.in. serii: „Czas sodomy”, „Czas niewolników” i „Czas na prawdę”.

(Visited 351 times, 1 visits today)

You Might Be Interested In

Other Channels

LEAVE YOUR COMMENT