Korwin-Mikke: „Chcieli usunąć mnie i Brauna, by wejść do koalicji z PiSem”

Janusz Korwin-Mikke oskarżany ostatnio przez swych partyjnych towarzyszy o sabotowanie kampanii wyborczej Konfederacji twierdzi, że mniejsze od oczekiwanego poparcie dla ich ugrupowania jest efektem działań Witolda Tumanowicza, szefa sztabu wyborczego Konfederacji. Za przykład Korwin-Mikke podaje tu skandal, który wybuch wokół jego domniemanej wypowiedzi podczas spotkania założycielskiego fundacji „Patriarchat”. Politykowi zarzucano nie tylko słowa wyrwane z kontekstu, ale też takie, których on sam nigdy nie wypowiedział. Będąc jeszcze posłem Konfederacji, a zarazem jednym z liderów ugrupowania, Janusz Korwin-Mikke zażądał wówczas prawa do sprostowania oraz pozwania mediów i polityków, którzy powielają fałszywą narrację. Szef sztabu wyborczego miał mu tego zabronić, choć już wtedy pojawiły się pogłoski, że Korwin-Mikke celowo wygłaszał niepopularne tezy, by zaszkodzić Konfederacji. Nie było jednak zgody na proces w trybie wyborczym, który w tamtym momencie był jedyną drogą obrony.

Konwencja założycielska fundacji Patriarchat

Ostatnie dekady przyniosły cywilizacji Zachodu całkowite odwrócenie wartości, które przez tysiące lat historii zostały wypracowane głównie przez mężczyzn, będących inicjatorami rozwoju, mecenasami kultury, obrońcami tradycji oraz strażnikami ładu i porządku. Obecnie silny, zdrowy mężczyzna, choć nadal stanowi trzon napędowy całej gospodarki, ma najmniej do powiedzenia w społeczeństwie, mając jednocześnie najwięcej do oddania. Mimo, że jego ciężka praca nadal utrzymuje cywilizację w ryzach, dostarczając jej zasobów i gwarantując jej sprawne funkcjonowanie, począwszy od wydobycia surowców, przez szereg usług komunalnych, aż po skomplikowane procesy inżynieryjne, to głos mężczyzny często jest lekceważony, a jego prawa są dyskryminowane. Sądy chętnie pozbawiają mężczyzn praw rodzicielskich oraz majątków.