Konflikt na Ukrainie przyczynił się do realnego spadku poczucia bezpieczeństwa Polaków. O ile jednak jego militarny wymiar wydawał się zagrożeniem niemal oczywistym, to reszta idących za nim konsekwencji taka oczywista już nie była.
Otwarcie granic dla milionów uchodźców przyniosło Polsce wzrost przestępczości, a także rozwój wielu chorób uważanych jeszcze do niedawna za zredukowane do bezpiecznego poziomu lub całkowicie wyeliminowane z puli. Z kolei zaangażowanie władz Polski w nieustanną pomoc wobec obywateli Ukrainy, która na terytorium RP ma przede wszystkim wymiar socjalny, doprowadziło do znacznego nadwyrężenia budżetu państwa. To z kolei może przynieść kolejne zagrożenie w postaci konfliktu społecznego, bowiem już teraz wiele osób zwraca uwagę na niemal uprzywilejowaną pozycję uchodźców wojennych, nie będących nawet obywatelami RP. Sami Ukraińcy, którzy lata temu wyemigrowali do Polski za lepszą pracą zwracają uwagę, że ich rodacy przyjeżdżający do naszego kraju po 24 lutego 2022 r. cieszą się tu specjalnymi względami .
Mimo to, nawet po zmianie rządu w Polsce, polityka bezwarunkowego wspierania Ukrainy oraz mieszkających w Polsce Ukraińców, nie tylko nie złagodniała, ale wręcz nabrała rozwojowego tempa. W styczniu b. r. premier Donald Tusk podczas swej wizyty w Kijowie przekonywał, że: „Polska jest najbardziej wiarygodnym i najstabilniejszym sojusznikiem Ukrainy”. Z kolei przebywający na szczycie Inicjatywy Trójmorza w Wilnie prezydent Andrzej Duda zapewniał, że zrobi co w jego mocy, aby zwiększyć nakłady na wsparcie dla walczącej Ukrainy. Dowodem tego ma być istotny udział strony polskiej w tzw. „inicjatywy czeskiej” zakładającej zakup setek tysięcy pocisków artyleryjskich dla armii ukraińskiej, za których dużą część zapłaci polski podatnik. I nie są to sumy niebagatelne, bowiem w kuluarach mówi się o kwotach opiewających na miliardy złotych. A to tylko jeden z wielu aspektów polskiego wsparcia dla Ukrainy.
Jednocześnie rząd w Polsce poszerza możliwości Ukraińców w naszym kraju, rozważając np. opcję rekrutacji do służby w policji nawet tych, którzy przyjechali do naszego kraju dosłownie przed chwilą. Z kolei ministerstwo edukacji zamierza sfinansować program lekcji, na których ukraińskie dzieci będą uczyć się m. in. historii zatwierdzonej nie przez MEN, lecz władze w Kijowie!
Takich punktów zapalnych jest więcej i dużo z nich zakrawa wręcz o zdradę stanu. Czy jest jednak jakakolwiek szansa, by pociągnąć do odpowiedzialności polityków szafujących z taką łatwością pieniędzmi i bezpieczeństwem Polaków? O tym dziś w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy” Piotr Korczarowski rozmawiać będzie z posłem Konfederacji Korony Polskiej, Romanem Fritzem.