Dopiero co zakończyły się wybory samorządowe, a już rozpoczyna się kolejna kampania wyborcza. 9 czerwca wybierzemy 52 eurodeputowanych, którzy przez kolejne pięć lat będą reprezentować Polskę w Europarlamencie. Dla Unii Europejskiej, która w ostatnich latach wkroczyła na ścieżkę federalizacji i dekarbonizacji, te wybory mogą być przełomowe. Wiele mandatów mogą bowiem uzyskać siły eurosceptyczne, czego już obawiają się decydenci z Brukseli.
Większość partii politycznych i komentatorów opiera swe przewidywania na sondażach, ale trudno tym razem zignorować najbardziej wiarygodny „sondaż”, czyli wyniki ostatnich wyborów. Tu Prawo i Sprawiedliwość w plebiscycie do sejmików wojewódzkich zajęło pierwsze miejsce. Straciło jednak władzę w dwóch regionach. Dlatego też partia Jarosława Kaczyńskiego pokusiła się o nową narrację na najbliższą elekcję. Oto mimo spolegliwej dotychczas postawy rządu Mateusza Morawieckiego wobec unijnych instytucji, tym razem górę bierze narracja anty-unijna, a w niej przede wszystkim sprzeciw wobec federalizacji UE i Zielonego Ładu.
Tymczasem opcja rządząca szykuje się do wyrywania PiS-owi kolejnych obszarów władzy, czyli w tym wypadku mandatów europosłów. Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga nie pogorszyły swoich wyników od wyborów parlamentarnych, ale dla Nowej Lewicy czerwcowe wybory mogą oznaczać walkę o polityczne przetrwanie. Poparcie dla tej formacji spada w okolicę pięcioprocentowego progu wyborczego. Mimo to partie rządowej koalicji będą szły do wyborów oddzielnie, co może zwiększyć szanse na polityczny upadek lewicy, reprezentującej najbardziej euroentuzjastyczne poglądy na polskiej scenie politycznej.
Do walki wyborczej szykuje się też Konfederacja, która wraz z Bezpartyjnymi Samorządowcami osiągnęła ostatnio podobny do jesiennych wyborów wynik, a także ugrupowania antysystemowe. Koalicyjna formacja prawicy rozpoczęła już kampanię wyborczą i zaprezentowała część liderów list. Do startu w eurowyborach szykują się też komitety wyborcze, które mogą odebrać część głosów listom firmowanym przez Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena. To m.in. nowa partia Janusza Korwin-Mikkego, partia Polexit Stanisława Żółtka czy koalicja Głos Silnej Polski Leszka Sykulskiego. Nie wiadomo jednak, czy formacje te zbiorą podpisy.
Czy wybory 9 czerwca 2024 roku zmienią obraz polskiej sceny politycznej? A może jeszcze bardziej utrwalą obecny system partyjny? O tym w kolejnym odcinku cyklu „Dokąd Zmierzamy?” Kamil Klimczak będzie pytać redaktora Stanisława Michalkiewicza.