Jeszcze Unia czy już IV Rzesza?

Analogia między Unią Europejską a ZSRR była wielokrotnie podnoszona przez przeciwników pogłębiania unijnej integracji, jednak w związku z państwem, które najwyraźniej kieruje polityką unijną, analogia między powstającymi na przestrzeni dziejów niemieckimi projektami imperialnymi staje się coraz bardziej oczywista. To że to Berlin, a nie Bruksela jest faktycznym centrum kierowania Unią Europejską nikogo już nie zaskakuje. Koniec 2023 roku oznacza rozpoczęcie procedury zmiany traktatów unijnych przez Parlament Europejski, których wprowadzenie oznaczałoby milowy krok na drodze do ostatecznego utworzenia unijnego państwa federalnego poprzez likwidację prawa weta w wielu obszarach. Projekt Unii Europejskiej jest obecnie również naładowany ideologicznie lewicowymi pomysłami, zarówno w kwestiach dotyczących płci czy etyki, ale też w takich tematach jak np. zmiany klimatu, w czym obecni sternicy Unii Europejskiej wiernie starają się kultywować dziedzictwo takich ideologów "integracji europejskiej" jak Altiero Spinelli.

Unijne superpaństwo już na horyzoncie?

Za chwilę będziemy obchodzić Narodowe Święto Niepodległości, ale coraz więcej osób ma wątpliwości, czy mamy w ogóle co świętować? Otóż obecnie w Europarlamencie procedowana jest propozycja zmiany traktatów założycielskich Unii Europejskiej, która zakłada zniesienie zasady jednomyślności w Radzie Europejskiej, tj. osławionego prawa weta w ponad 60 obszarach, a także przejęcie przez Unię Europejską kolejnych kompetencji od państw członkowskich. Te obszary, gdzie Unia Europejska ma uzyskać kolejne kompetencje to m.in. ochrona zdrowia, obrona granic, leśnictwo i polityka bezpieczeństwa. Szczególną uwagę wielu komentatorów zwraca sytuacja, w której już za chwilę władze państw członkowskich będą mogły jedynie wykonywać posłusznie dyrektywy napływające z Brukseli.