„Zagrożenia dla suwerenności Polski w trzeciej dekadzie XXI wieku” – dr Sykulski [WYKŁAD]

Leszek Sykulski, wykładowca akademicki, absolwent Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, doktor nauk społecznych specjalizujący się w geopolityce opowiada o potencjalnych zagrożeniach dla suwerenności Polski, z którymi możemy się już mierzyć lub przyjdzie nam stawić im czoła wkrótce.

Jak wojna na Ukrainie wpłynęła na świat? – wykład Piotra Korczarowskiego

Zapowiadana od miesięcy ukraińska kontrofensywa zakończyła się kompletnym fiaskiem. Wzbudziło to ogrom krytyki, także wewnątrz Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy. W efekcie cieszący się dużą popularnością i zaufaniem żołnierzy gen. Walerij Załużny może zostać wkrótce zdymisjonowany. Podważał on bowiem zasadność przeciągania walk o Bachmut, a ostatnio zasugerował, że należałoby zaplanować odwrót ukraińskiego wojska spod Awdijewki, zanim miasto zostanie kompletnie okrążone przez Rosjan. Załużny zdaje sobie bowiem sprawę, że najcenniejsze jest teraz życie jego żołnierzy, których nie ma kim zastąpić.

„Ukraina a sprawa polska” – dr Sykulski [WYKŁAD]

Rok 2023 może mieć kluczowe znaczenie dla konfliktu na Wschodzie: na postępujące wyczerpanie sił Ukrainy może nałożyć się zablokowanie pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych, związane ze zmianą układu sił w amerykańskim Kongresie. Odpowiednie deklaracje w Waszyngtonie złożył pod naciskiem deputowanych swojej partii nowy speaker Izby Reprezentantów. Czy oznacza to mocniejsze zaangażowanie Polski w wojnę na Ukrainie?

Kulińska: „Będziemy podtrzymywać tę wojnę”

Dr Lucyna Kulińska, znana badaczka historii polskich Kresów zwraca uwagę, że zmiana władzy w naszym kraju wcale nie musi oznaczać zmiany obranego przez obóz Zjednoczonej Prawicy skrajnie pro-ukraińskiego kursu. Wręcz przeciwnie: „Nowy rząd wydaje się iść w swojej miłości do Ukrainy jeszcze dalej, niż poprzedni. (…) Czyni nam niedwuznaczne zachęty, żebyśmy już nie tylko przy pomocy pieniędzy, ale też krwią Polaków wspierali Ukrainę” – zauważa dr Kulińska i dodaje – „Ludzie, którzy doszli najwyższych stanowisk w rządzie pana Tuska niejednokrotnie nie identyfikują się z naszym państwem, co wykazali w swoich wypowiedziach i w swoich czynach. Wielu z nich, gdyby w Polsce została wprowadzona ustawa o zakazie gloryfikowania banderyzmu, gloryfikowania nacjonalizmu ukraińskiego, bezpośrednio podpadłoby pod te paragrafy”.

Ministerstwo Spraw Niepolskich, ale za pieniądze Polaków

Polska dyplomacja jest od dawna obiektem intensywnej krytyki wielu sił politycznych. Co ciekawe, pewne mechanizmy pozostają niezmienne, niezależne od tego, czy Ministerstwem Spraw Zagranicznych zarządza "prawica" czy "lewica". Serwilizm wobec Stanów Zjednoczonych, a także nadrzędność interesów izraelskich oraz ukraińskich ponad polskim interesem narodowym, to niemał stały element pejzażu polskiej służby zagranicznej. Oczywiście jest to pochodna ogólnego konsensusu jaki zapanował po 1989 roku na scenie politycznej, tj. ukierunkowania na wymagania Zachodu, gdzie dziś nawet Ukraina znalazła się w orbicie interesów naszych zagranicznych "partnerów".

Kto tu kogo tak naprawdę opłaca?

Z miesiąca na miesiąc Polacy coraz bardziej tracą zaufanie do mediów głównego nurtu i zadają sobie pytanie, co tak naprawdę dzieje się za naszą wschodnią granicą - czy sytuacja rzeczywiście wygląda tak, jak próbuje się ją przedstawiać, czy może ktoś ma w tym interes, aby była tak przedstawiana? Polskie władze natomiast okazują się posiadać tajemnicze wydatki. Zgodnie z fakturą wystawioną w 2021 r., poseł PiS Waldemar Olejniczak miał wydać na „prowadzenie strony WWW” aż 25 196,03 zł. Jak się okazało - żadnej strony nie ma. Ostatni post na Facebooku został przez niego opublikowany 08.12.2020 r., a na Twitterze (jedyny!) 22.06.2021 r., więc na social media te pieniądze również nie były spożytkowane. Dziś możemy stworzyć pewną korelację między tym faktem, a zwiększoną aktywnością trolli internetowych rzucających oskarżenia o domniemaną rosyjską agenturę osób sprzeciwiających się ogólnie przyjętej narracji nt. wojny na Ukrainie.

Sojusz „samych swoich”

Dobiega właśnie końca wizyta premiera Morawieckiego w USA, ale jej echa będą jeszcze długo rozbrzmiewać nad Wisłą. Pojawiło się bowiem dużo deklaracji oraz konkretów. Choćby to, że władze Polski cieszą się z obecności ponad 10 tys. amerykańskich żołnierzy stacjonujących na terenie naszego kraju i będą zabiegać o zwiększenie ich liczby i trwały pobyt. Przy tej okazji padło również dużo słów poświęconych uzbrojeniu, które chcemy zakupić za oceanem, bowiem w ramach zwiększonego do 4% PKB budżetu na obronę Rzeczypospolitej, rząd PiS zdecydował o zakupie czołgów typu Abrams, wyrzutni rakiet typu HIMARS, samolotów wielozadaniowych F-35 Lightning, a teraz trwają negocjacje w sprawie zakupu systemów obrony przeciw-lotnicznej i przeciw-rakietowej. Przy tej okazji warto również wspomnieć o amerykańskiej bazie w Redzikowie, na wyposażeniu której ma znaleźć się ponad 20 pocisków przechwytujących rakiety. Nieoficjalnie mówi się również, że w bazie mogą zostać rozmieszczone rakiety zdolne do przenoszenia ładunków na terytorium Rosji, z Moskwą włącznie. Podobna instalacja powstała niedawno w Rumunii.

Sykulski i Korczarowski w debacie o losie Polski

Wydarzenia z Przewodowa, niewielkiej miejscowości w powiecie Hrubieszowskim, oddalonej ledwie kilka kilometrów od granicy z Ukrainą, dobitnie wskazały, że Polacy nie tylko ponoszą gospodarczą i ekonomiczną cenę toczącej się za miedzą wojny, ale nawet w kraju, na własnej ziemi, mogą przez tę wojnę stracić życie.

Banki znowu upadają. Czy to powtórka z 2008?

Druga połowa marca przyniosła nagłe zawirowania na międzynarodowym rynku bankowym: upadł amerykański Silicon Valley Bank, następnie doszło do przymusowego przejęcia banku Credit Suisse przez jego rodzimego konkurenta: UBS. Nagłówki mediów zaczęły być pełne odniesień do roku 2008, kiedy światowy kryzys gospodarczy rozpoczął się od upadku amerykańskiego banku Lehman Brothers. Chociaż chwilowo nie widać nadciągającego na rynki finansowe tsunami, to jednak takie nagłe wstrząsy spowodowały duży niepokój, zarówno bankowców jak i zwykłych ciułaczy. Wstrząsy w systemie bankowym zbiegły się w czasie z deklaracjami krajów BRICS o odejściu w rozliczeniach pewnych dużych kontraktów gospodarczych w dolarach na rzecz walut narodowych. Pozycja dolara jako światowej waluty rezerwowej wydaje się zagrożona.

Czy wojna na Ukraina przykryje atak na Iran?

Od kilku miesięcy nieoficjalne informacje pochodzące z Izraela wskazują na parcie władz tego państwa do wywołania kolejnego poważnego konfliktu regionalnego: Izrael miałby przeprowadzić "specjalną operację" względem Iranu, który od kilkudziesięciu lat jest przez Tel Awiw ramię w ramię z Waszyngtonem wskazywany jako element "osi zła". Do tej pory kraje Zachodu ograniczały się jedynie do inspirowania zaburzeń wewnętrznych w kraju nad Zatoką Perską, ale to zdaje się nie przynosić już rezultatów.

Kolejna wojna lada dzień?

Trzy wielkie afrykańskie państwa gotowe są na wojnę, która może wybuchnąć w każdej chwili. Dwa z nich ogarnięte są jednak konfliktami domowymi, a w mediacjach uczestniczą ośrodki głęboko zainteresowane potencjalnym starciem. Rzecz dotyczy Egiptu i Sudanu oraz Etiopii, która wykorzystując zamieszanie wywołane w północnej Afryce tzw. „arabską wiosną ludów” zdecydowała się zrealizować projekt marzący się politykom z Addis Abeby od dekad. Mowa tu o Tamie Wielkiego Odrodzenia Etiopii, będącej jedną z największych zapór wodnych na świecie. Jej budowę zakończono w roku 2020 i teraz trwa jej napełnianie. I to właśnie może być przyczyną wielkiej wojny w Afryce, gdyż na szali leży skrajne bogactwo lub bieda Egiptu oraz Etiopii.

Kto wygra światową konfrontację?

Czy Polska znowu stanie się zderzakiem dla ścierających się ze sobą sił? I przede wszystkim: kto i kiedy te zmagania ostatecznie rozstrzygnie?

Tysiące ludzi przeszły przez Warszawę w antywojennym marszu!

Wojna na Ukrainie trwa już piętnasty miesiąc; zaangażowanie Polski we wspieranie wschodniego sąsiada osiąga coraz większe rozmiary. Dla wyczerpującej swoje zasoby Ukrainy niewątpliwie korzystne byłoby otwarte zaangażowanie naszego kraju w konflikt, do czego zmierzają niektóre działania władz w Warszawie. Ta polityka zagraniczna, która powoduje, że cały region znalazł się na krawędzi wybuchu trzeciego w ciągu ostatnich stu lat wielkiego konfliktu zbrojnego. Polacy, którzy dostrzegają zagrożenie zaangażowania naszego kraju w konflikt, grupują się wokół Polskiego Ruchu Antywojennego, który, korzystając z majowego weekendu ma przejść przez Warszawę pod hasłami "Zero wrogów wśród sąsiadów" i "Dzisiaj nasze czołgi - jutro nasze dzieci".

Czy Zachód powstrzyma konsolidację Azji?

Wbrew narracji zachodniej propagandy Rosja nie znalazła się jeszcze w całkowitej izolacji ekonomicznej i politycznej. Chiny, Indie, Brazylia i wiele innych państw nadal utrzymują relacje z Kremlem, dodatkowo zapewniając rynek zbytu dla rosyjskich surowców.

Czy można wybaczyć niewybaczalne? – wykład dr Kulińskiej

Odtajnione w 2019 roku dokumenty armii amerykańskiej i CIA zawierają wiele tysięcy stron informacji o ich nazistowskich współpracownikach podczas i po drugiej wojnie światowej. Są szczególnie bogate w materiały dotyczące związków Sprzymierzonych z ukraińskimi organizacjami nacjonalistycznymi po 1945. Były to Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pod przywództwem Stepana Bandery i reprezentacja ukraińskiego rządu na wygnaniu (ZP/UHWR), na czele z Mykołą Łebedem. Szczegóły zawarte w ujawnionych dokumentach pozwalają uzyskać obraz ich związków z wywiadem Sprzymierzonych na przestrzeni kilku dekad. To przyczyniło się do powstania silnego lobby ukraińskiego na Zachodzie, a co za tym idzie chronienia sprawców ludobójstwa.

Sykulski: „Przewodów otworzył oczy wielu Polakom”

Geopolityk, dr Leszek Sykulski uważa, że o ile jest wiele hipotez ws. tragedii w Przewodowie na Lubelszczyźnie, gdzie zginęło dwóch Polaków, to nie można wykluczać próby kompromitacji strony ukraińskiej, aby zakończyć lub przynajmniej ograniczyć wsparcie dla Ukrainy ze strony Stanów Zjednoczonych. „Establishment ukraiński, niestety dla siebie, sam siebie pogrąża” co zdaniem Sykulskiego może radykalnie zmienić nastroje polskiego społeczeństwa, tak jak dalsze aroganckie zachowania Ukraińców. Jednocześnie w Stanach Zjednoczonych dochodzą do głosu politycy, którym taki scenariusz był bardzo na rękę, a wyniki wyborów do Kongresu mogą zdecydowanie odmienić politykę amerykańską.

Kto wygra walkę o światową dominację?

Po upadku Związku Radzieckiego wydawało się, że nastał czas powszechnego pokoju i dobrobytu. Ogłoszono nawet "koniec historii". Ostatnie lata pokazały jednak jak bardzo ten koniec był złudny. Powszechna dominacja Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej jest już coraz mniej widoczna, a do głosu dochodzą nowe potęgi. Pojęcie "wojny hegemonicznej" jest od dawna obecne w specjalistycznych dyskusjach dotyczących tematyki geopolitycznej i geostrategicznej. To hegemoniczne starcie dokonuje się najczęściej nie na polu bitewnym, ale na polu rywalizacji ekonomicznej. Jeżeli już starcie przenosi się na pola bitewne, to nie jest to konfrontacja wprost, ale tzw. "wojna zastępcza", która toczy się obecnie chociażby na Ukrainie.

Bieleń: „Masa państw nie potępia Rosji. Wręcz przeciwnie!”

"Jeśli Chiny, Indie, mówiąc tylko o największych państwach azjatyckich, a także masa państw Ameryki Łacińskiej, czy Afryki ma swoje zdanie i jest powściągliwa wobec potępiania Rosji. Przeciwnie nawet. Trwają rozmaite rozmowy, żeby we wzajemnych, dwustronnych stosunkach z Rosją np. zabezpieczyć dostawy zboża, no to trudno mówić, że cały świat jest przeciw Rosji" - mówi prof. Stanisław Bieleń z Katedry Studiów Wschodnich na UW.

Raźny: „Bezpieczeństwo nie daje pokoju”

Była dyrektor Instytutu Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Anna Raźny uważa, że Polska znalazła się w klinczu, w którym nie ma warunków do zmiany geopolitycznej, bowiem żadne z parlamentarnych ugrupowań nie wypracowało przez ostatnie lata nowej koncepcji polskiej polityki zagranicznej. Nawet w dobie słabnącej pozycji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej, nad Wisłą nie zarysowano minimalnej woli politycznej do samostanowienia o własnej przyszłości, zaczynając choćby od zmiany nazwy "wschodniej flanki NATO" na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.