Nie będziesz miał… gdzie uciec!

„You'll own nothing and be happy”, czyli „Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy” pisała w 2016 r. w magazynie „Forbes” była minister środowiska Danii, przynależąca wówczas do Socjalistycznej Partii Ludowej. Artykuł, który dziś trudno już odszukać w sieci nosił tytuł: „Welcome To 2030: I Own Nothing, Have No Privacy And Life Has Never Been Better”, co w wolnym przekładzie znaczy: „Witamy w 2030 roku: nic nie posiadam, nie mam prywatności, a moje życie nigdy nie było lepsze”. Jeszcze w tym samym roku ową utopijną wizję duńskiej polityk podchwyciło Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, emitując spot video, którego autorzy wskazywali, że tak właśnie będzie wyglądał świat przyszłości. Z ośmiu zaprezentowanych w nim tez najbardziej rzucała się w oczy ta, mówiąca o życiu, w którym zostaniemy pozbawieni własności. I choć autorzy spotu przekonywali, że sami zrzekniemy się prawa do posiadania, bowiem będzie ono tylko kłopotem, który ograniczy nasze możliwości, to jednocześnie wskazali, że pojawią się nowe branże, produkty i usługi. Jeśli jednak nic do nas nie będzie należało, to kto będzie je posiadał?

Czy będzie limit liczby oddechów na obywatela?

Wiecznie żywym tematem debaty publicznej są zmiany klimatu i związana z tym konieczność "walki o Ziemię". Gdy mediom nudzą się już wszelkie pożogi, kataklizmy i wojny, zawsze sięgają po temat zaostrzania walki z ociepleniem naszego globu. Choć najradykalniejsze rozwiązania póki co znajdują się jedynie na tonach kart dokumentów przyjmowanych przez różnorakie organizacje na szczebla międzynarodowego, co jakiś czas ktoś je otwiera i przedstawia zupełnie na poważnie. Przykładem jest tu raport grupy "C40 Cities", któremu ostentacyjnego poparcia udzielił prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Najbardziej "umiarkowane" rozwiązania tej międzynarodowej grupy zrzeszającej samorządy niektórych miast europejskich, zakładają m.in. roczne limity: spożycia mięsa do 16 kg na osobę, nabiału: 90 kg, ubrań: 8 szt, lotów samolotem - raz na dwa lata. A także redukcję liczby samochodów i minimalny czas użytkowania elektroniki.