Czy będzie limit liczby oddechów na obywatela?

Wiecznie żywym tematem debaty publicznej są zmiany klimatu i związana z tym konieczność "walki o Ziemię". Gdy mediom nudzą się już wszelkie pożogi, kataklizmy i wojny, zawsze sięgają po temat zaostrzania walki z ociepleniem naszego globu. Choć najradykalniejsze rozwiązania póki co znajdują się jedynie na tonach kart dokumentów przyjmowanych przez różnorakie organizacje na szczebla międzynarodowego, co jakiś czas ktoś je otwiera i przedstawia zupełnie na poważnie. Przykładem jest tu raport grupy "C40 Cities", któremu ostentacyjnego poparcia udzielił prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Najbardziej "umiarkowane" rozwiązania tej międzynarodowej grupy zrzeszającej samorządy niektórych miast europejskich, zakładają m.in. roczne limity: spożycia mięsa do 16 kg na osobę, nabiału: 90 kg, ubrań: 8 szt, lotów samolotem - raz na dwa lata. A także redukcję liczby samochodów i minimalny czas użytkowania elektroniki.

Na skraju wartości, upadku rodzin i tożsamości

Choć Polska leży w strefie wpływów tzw. Zachodu ledwie kilka dekad, implementacja tamtejszego stylu życia na naszej ziemi jest już niemal ukończona. Co prawda starsi Polacy mogą mieć jeszcze obiekcje wobec niektórych wynalazków tamtejszej kultury, ale młode pokolenie reprezentuje już te same standardy, co ich zachodni rówieśnicy. „Żyje chwilą”, zarabia ile może, podróżuje gdzie się da, zwraca uwagę, by jedzenie pozbawione było glutenu, laktozy, a nawet nabiału i mięsa, adoptuje zwierzęta, z którymi jeździ już nie tylko do weterynarza, ale i do specjalnych przedszkoli oraz hoteli np. dla psów, czy kotów i tylko na założenie rodziny brakuje w tym ekskluzywnym życiu czasu.

Rząd czuwa, słucha, cenzuruje!

Ostatnie lata przyniosły wielu elementów globalistycznego "nowego światowego porządku". To nie tylko przemiany własnościowe, które obecnie obserwujemy, czy nowe dogmaty napędzające politykę wielkich firm i rządów, jak choćby "walka o zdrowie", czy "walka o klimat", których efektem będzie istotne pogorszenie jakości życia w dotychczas wysoko-rozwiniętych krajach tzw. Zachodu. "Nowy ład" na świecie nie może zapanować jednak bez wcielenia jeszcze jednego postulatu: totalnej inwigilacji obywateli i kontroli informacji funkcjonujących w obiegu. Cyfrowe korporacje dla celów komercyjnych inwigilację wdrożyły już dawno. Teraz chcą do nich dołączyć rządy. Oczywiście dla bezpieczeństwa nas wszystkich, kontroli porządku publicznego i "walki z dezinformacją". Projekty zakładające nieograniczony dostęp do prywatnych wiadomości przesyłanych przez komunikatory społecznościowe pojawiły się również w polskim Sejmie.

Będziemy gryźć robaki, czy od razu ziemię?

Właśnie zakończyło się kolejne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, które stało się miejscem spotkań międzynarodowego establishmentu - zarówno przedstawicieli państw, jak i prezesów wielkich korporacji, których władza, jak się często okazuje, wcale nie ustępuje zakresem możliwości władzy politycznej. Oprócz standardowych, dla tego typu konferencji, haseł o "wyrównywaniu nierówności" czy "zrównoważonym rozwoju", na agendzie w Davos znalazła się też np. kwestia dozbrajania Ukrainy. To właśnie hegemoniczne starcie USA i tzw. kolektywnego Zachodu ze światem wschodnim, które ucieleśniło się na Ukrainie jest obecnie wiodącym tematem światowej debaty publicznej. Jednak obok bloków politycznych tworzonych przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników z jednej strony oraz Chiny i ich aliantów z drugiej, istotną rolę odgrywają na światowej scenie niepaństwowi aktorzy, reprezentujący idee globalistyczne.