Bronią demokracji w Izraelu! Czy jest drugie dno?
"Wolne sądy" i "demokracja" to hasła które, od 2016 roku słyszeliśmy na polskich ulicach na manifestacjach tzw. "totalnej opozycji". Pojawiały się one w odniesieniu do nieudolnych prób reformy wymiaru sprawiedliwości przez rząd PiS. Protesty te jednak miały nierzadko operetkowy charakter i szybko się "wypaliły", a jeśli już PiS wycofywał się z jakichś rozwiązań to pod naciskiem Unii Europejskiej.
Teraz jednak te lotne hasła rozbrzmiewają w państwie położonym w Palestynie, gdzie premier Benjamin Netanjahu, który sam jest obiektem postępowań karnych, razem ze swoimi ortodoksyjnymi koalicjantami zaproponował zmiany w sądownictwie, polegające na: zmianie procedury nominacji sędziowskich, usunięcie możliwości sądowej kontroli ustaw zasadniczych i co najważniejsze dla Netanjahu - umożliwienie zmiany każdego orzeczenia sądu zwykłą większością w Knesecie (parlamencie Izraela)! Jest to tym bardziej niebezpieczne, że Izrael nie ma konstytucji, a jedynie uchwalane zwykłą większością ustawy zasadnicze.