Będziemy gryźć robaki, czy od razu ziemię?

Właśnie zakończyło się kolejne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, które stało się miejscem spotkań międzynarodowego establishmentu - zarówno przedstawicieli państw, jak i prezesów wielkich korporacji, których władza, jak się często okazuje, wcale nie ustępuje zakresem możliwości władzy politycznej. Oprócz standardowych, dla tego typu konferencji, haseł o "wyrównywaniu nierówności" czy "zrównoważonym rozwoju", na agendzie w Davos znalazła się też np. kwestia dozbrajania Ukrainy. To właśnie hegemoniczne starcie USA i tzw. kolektywnego Zachodu ze światem wschodnim, które ucieleśniło się na Ukrainie jest obecnie wiodącym tematem światowej debaty publicznej. Jednak obok bloków politycznych tworzonych przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników z jednej strony oraz Chiny i ich aliantów z drugiej, istotną rolę odgrywają na światowej scenie niepaństwowi aktorzy, reprezentujący idee globalistyczne.

Braun: „Polska na całego wchodzi do szarej strefy między wojną a neutralnością”

Poseł Konfederacji, Grzegorz Braun wyraził zdumienie słowami wiceministra Jabłońskiego, który na antenie radia RMF FM przyznał, że rząd w Polsce gotowy jest „podjąć niestandardowe działania” w kwestii przekazania Ukrainie czołgów Leopard 2 będących na stanie Wojska Polskiego, „nawet jeśli ktoś się będzie o to obrażał”. W praktyce oznacza to dosłownie deklaracje, że Polska gotowa jest wysłać te czołgi na Ukrainę, nawet jeśli Niemcy nie wyrażą na to zgody. Jest to o tyle ważne, że wcześniejsza umowa z Niemcami opiewała na transfer czołgów Leopard 2 w zamian za wysłanie z Polski Ukrainie czołgów T-72. Jeśli Niemcy nie zgadzają się na wysłanie ich technologii na wschód, a Polska i tak tego dokona, to można będzie zapomnieć o jakiejkolwiek cesji uzbrojenia, bądź rekompensacie wojskowej ze strony Niemiec, za pomoc udzieloną przez Polskę Ukraińcom. Wcześniej podobny plan udało się zrealizować Czechom, którzy w zamian za swe poradzieckie maszyny otrzymali od Niemców Leopardy 2A4. Strona polska liczyła na najnowsze niemieckie maszyny, tj. Leopardy 2A7, ale do tej pory Niemcy tłumaczyli, że nie mają ich dostatecznej liczby na stanie, a teraz mają już argument, że Warszawa nie jest obliczalnym partnerem i o transferze uzbrojenia można raczej zapomnieć. Jednocześnie politycy z Berlina podkreślają, że nie chcą eskalacji konfliktu na Ukrainie oraz wychodzenia przed szereg naprzeciw Rosji, która może uznać zgodę na przekazanie Leopardów za cios ze strony Niemiec.