„Byłoby najlepiej, gdyby Ukraina wygrała wojnę, ale nie była za silna, a Rosja za słaba” – mówi były prezes partii KORWiN, Janusz Korwin-Mikke jednocześnie wyjaśniając, że powodem, który przemawia za tym, by być po stronie Ukrainy jest… Białoruś.
Poseł Konfederacji zwraca uwagę, że Polacy w ogóle nie znają zależności między Rosją i Białorusią i zupełnie niesłusznie przez lata uważali prezydenta Łukaszenkę za sojusznika Putina. Korwin-Mikke zwraca np. uwagę, że Białoruś bardzo długo potępiała rosyjski separatyzm na Ukrainie, nie uznała aneksji Krymu, ani niepodległości Osetii Południowej i Abchazji, a sam Łukaszenka wielokrotnie opierał się Putinowi m.in. poprzez szantaże zakręcenia przepływu gazu w rosyjskich rurociągach biegnących przez terytorium Białorusi. Wszystko miało się zmienić po zaangażowaniu strony polskiej w obalenie Łukaszenki przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich, po których miały miejsce wydarzenia opisane przez Janusza Korwin-Mikke w następujący sposób:
„9 września ub. r. j. e. Władimir Putin chwycił go [Aleksandra Łukaszenkę – przyp. red.] za krawat i powiedział mu krótko tak – Kochany, już w tej chwili nie pomoże ci Ameryka, bo Trump odszedł. Nie pomoże ci Polska, boś z nią zadarł. Nie pomoże ci Unia Europejska. We własnym narodzie też już nie masz takiego pewnego poparcia, bo większość ludzi takich myślących, to już z tobą zadarła. (…) Wsadziłeś mnie – bo nie wiem, czy państwo wiecie – zwraca się tu do słuchaczy Janusz Korwin-Mikke – że w wyborach przecież miał startować człowiek znacznie bardziej wpływowy, niż pani Cichanouska. Miał pięć razy większe poparcie. Był to kandydat prorosyjski i on siedzi w więzieniu. Dostał 10 lat więzienia. Czyli jego [Władimira Putina – przyp. red.] kandydata wsadził. I jeszcze Łukaszenka groził Rosji, że w razie czego zakręci kurek gazociągu Jamał – tu Korwin-Mikke wraca do przerwanej narracji Putina – więc możesz sobie już zakręcać (…) Jutro jest 10 września. Manewry Zapad 2022 [chodzi o Zapad 2021 – przyp. red.]. Wojska rosyjskie wchodzą na Białoruś i jak nie podpiszesz porozumień, to już nie wyjdą. I Łukaszenka podpisał i od razu uznał niepodległość Abchazji i Osetii, poparł zabór Krymu (…) i jeżeli by Rosja przegrała tę wojnę, to Łukaszenka natychmiast powie, że podpisane porozumienia są nieważne, bo przecież 20 lat się bronił przed tym i je zerwie. A jeżeli tego nie będzie, to w przyszłym roku, czyli już za kilka miesięcy nastąpi ostateczne scalenie Białorusi z Rosją. Nastąpi scalenie sił zbrojnych i służb specjalnych. Czyli będziemy mieli na granicy wojsko rosyjskie. A ja bardzo lubię Rosję, ale jak jest daleko od Polski. Dlatego też mam nadzieję, że jeżeliby Ukraina nieco wygrała, Putin by wtedy stracił władzę i wtedy Łukaszenka mógłby zerwać to porozumienie o ZBiR’ze. (…) Gdyby nie ten powód, to wtedy byłby po stronie Rosji, a nie Ukrainy w tej wojnie” .