Nowy-stary konflikt na mapie świata! Tak można by skwitować ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Oprócz trwających od października ub. roku walk izraelsko-palestyńskich w Strefie Gazy, doszło też do eskalacji napięcia między tworem syjonistycznym a Iranem. Pierwsze strzały oddał Izrael, atakując ambasadę Iranu w Damaszku, zabijając przy tym wysokich oficerów sił irańskich. Teheran nie pozostał dłużny, dokonując ataku na Izrael za pomocą rakiet i dronów. Choć skuteczność tej operacji, jak i następującego po niej izraelskiego kontrataku pozostaje dyskusyjna, faktem jest, że tylko kwestią czasu pozostaje kolejna wymiana ciosów.
Ale mamy też dalszy ciąg starego konfliktu: Ukraina zaczęła odczuwać dotkliwy brak rezerw ludzkich, koniecznych do uzupełnienia stanów osobowych jednostek frontowych. W związku z tym Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła, a prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał nową ustawę mobilizacyjną. Władze w Kijowie chcą jednak sięgnąć nie tylko po pozostałych w kraju ukraińskich mężczyzn, którzy wyłapywani są cały czas przez lotne komanda w celu „mogilizacji”. Wstrzymanie obsługi konsularnej pozostających za granicą ukraińskich poborowych zapowiedział minister spraw zagranicznych, Dmytro Kułeba. Ma to zmusić Ukraińców do powrotu do kraju i wzięcia udziału w wojnie, przed którą większość z nich próbowała uciec. Trudno zatem się dziwić, że wśród takich „uciekinierów” pojawiają się różne pomysły, włącznie ze zrzeczeniem się obywatelstwa. A tymczasem sytuacja na froncie jest coraz gorsza, zaś morale dziesiątkowanych oddziałów wydaje się spadać z dnia na dzień.
Tymczasem w Polsce trwa festiwal „sług narodu ukraińskiego”. Ten termin, wymyślony przez byłego już rzecznika polskiego MSZ Łukasza Jasinę niedługo może nabrać nowego znaczenia. Otóż braki kadrowe w polskiej policji mają uzupełnić… m. in. Ukraińcy! Powodem jest fakt, że pomimo obniżenia wymagań, nadal brakuje ponad 15 tys. funkcjonariuszy. Czy jednak nie doprowadzi to do nadużyć oraz zwiększenia poziomu brutalności policji? Może brak chętnych do przywdziewania niebieskiego munduru wynika właśnie z używania tej formacji przez polityków do pacyfikacji antyrządowych protestów…
Dodatkowo, jak zapowiedziała „wiceministra” edukacji Joanna Mucha, ukraińskie dzieci objęte w Polsce obowiązkiem szkolnym nie będą realizowały takiego samego programu jak dzieci polskie. „Komponent ukraiński” obejmujący literaturę, geografię i – uwaga! – historię, ma być przygotowany przez władze w Kijowie. Jaka będzie w tym komponencie wizja takich wydarzeń jak powstanie Chmielnickiego, koliszczyzna, czy ludobójstwo na Wołyniu? Pytanie jest retoryczne – najwyraźniej po ukrainizacji polskiej racji stanu nadeszła pora na ukrainizację systemu edukacji.
O tych i innych ważnych wydarzeniach w podsumowaniu mijającego kwietnia opowiedzą Państwu: Kamil Klimczak i Piotr Korczarowski. Zapraszamy na „Komentarz Konieczny!”