Kilkanaście lat temu w polskim słowniku pojawiło się pojęcie „polityki historycznej”, którą zainicjowało Prawo i Sprawiedliwość w okresie, gdy po raz pierwszy rządziło Polską. Zresztą sam George Orwell w słynnym „Roku 1984” napisał, że „kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość”. Manipulacje historią w celu wytworzenia konkretnych korzyści politycznych nie są więc niczym nowym. Przeszłością manipulowali na wielką skalę choćby komuniści, aby wpoić w społeczeństwie poczucie „rządów ludu” jako zadośćuczynienie dla czasów „polskich panów”.
Obecna polityka historyczna Polski również powstaje poza naszymi ośrodkami władzy. Nad Wisłą jest jedynie kolportowana. Jako pierwsze do ataku – już wiele lat temu – przystąpiły środowiska żydowskie, eksponując wątki „polskiego antysemityzmu”. Najbardziej dobitnym tego przykładem jest tzw. zbrodnia w Jedwabnem.
Kolejne „antysemickie” wątki w polskiej historii, kreowane nierzadko za pieniądze państwa polskiego, ewidentnie dążą do stworzenia narracji, która będzie uzasadnieniem dla wypłacenia zgłaszanych przez środowiska żydowskie w USA roszczeń majątkowych. Jednocześnie akcja propagandowa rządu, mająca na celu uzyskanie reparacji od Niemiec nie przynosi rezultatu – czemu trudno się dziwić, zwłaszcza jeśli kreuje się Polskę jako kraj pełen faszystów i antysemitów.
Obecna historiografia przemilcza też narodowość wielu sprawców zbrodni komunistycznych (które dzisiaj są mocno nagłaśniane, aby wzmacniać resentyment antyrosyjski). Wszak wielu funkcjonariuszy komunistycznego UB nie było ani Polakami, ani Rosjanami, za to ogromną nadreprezentancję owego urzędu stanowili funkcjonariusze pochodzenia żydowskiego.
W obecnej sytuacji politycznej szczególnie widoczna jest tendencja dalszego przepisywania historii na nowo. Wszelkie zadrażnienia ze stroną ukraińską, na czele z ludobójstwem na Wołyniu, są wyciszane. Tym bardziej, że pojawiają się takie głosy, jak obecnego przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego o „prowokacji ZSRR”, która miała być przyczyną ukraińskich mordów. Nie wspominając już o oficjalnej ukraińskiej narracji, głoszącej tezy o „wojnie domowej”. Biorąc pod uwagę szeroki strumień „pomocy” płynącej do Ukraińców, nie można wykluczyć, że nowa historia relacji polsko-ukraińskich zostanie niebawem oficjalnie zadekretowana.
Czy zatem obcy piszą nam historię – i to będzie kluczem do ich dyktatu nad naszym krajem? O tym w kolejnym odcinku cyklu „Dokąd Zmierzamy?”, w którym gościem Kamila Klimczaka będzie dr Anna Mandrela